Ponad 100 lat czekali na godny pogrzeb. Szczątki 39 żołnierzy, poległych w 1915 roku, spoczęły w Łomżyńskiej Dolinie Pamięci przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Zostały odkryte w Mątwicy podczas prac przy przebudowie drogi Łomża – Nowogród. Wiadomo, że żołnierze nosili mundury rosyjskiej armii imperialnej, choć mogli być np. Ukraińcami czy nawet Polakami. Polskie prawo i szacunek dla zmarłych każe jednak traktować wojenne mogiły różnych narodowości tak samo.
Nosili różne mundury, ale wspólny był ich żołnierski los - bezimienna mogiła pod przydrożnym krzyżem. Nadal o nich niewiele wiadomo, ale przynajmniej mieli swój pierwszy pogrzeb: w poświęconej ziemi, z modlitwą, w oznaczonym grobie, o który będzie się troszczyć Państwo Polskie, chociaż nie nosili polskich mundurów.
Szczątki żołnierzy rosyjskich z 1915 roku spoczną w mogile przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łomży.
Jęk syren alarmowych rozległ się nad Łomżą o 8.41, czyli o godzinie, w której 10 kwietnia 2010 roku rozbił się w Smoleńsku samolot wiozący delegację Państwa Polskiego na uroczystości związane z rocznicą wymordowania polskich oficerów w Katyniu i innych miejscach kaźni w sowieckiej Rosji.
Z udziałem tysięcy wiernych odbyły się w Łomży diecezjalne uroczystości 100. rocznicy Objawień Fatimskich połączone ze wspomnieniem 26. rocznicy pobytu w Łomży świętego Jana Pawła II.
3 czerwca (sobota) godz. 10.00, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łomży
O 8.41 odezwały się w Łomży i w całej Polsce syreny alarmowe. Przypominały wszystkim, że 7 lat temu o tej godzinie doszło do największej w Polsce tragedii po II wojnie światowej.
Kwiatami i zniczami złożonymi przy pomniku w sanktuarium Miłosierdzia Bożego uczciły władze Łomży, przedstawiciele środowisk kombatanckich i wojska 77. rocznicę pierwszej wywózki mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej na "nieludzką ziemię".
Puls perkusji nie pozwala pozostać nieruchomo. Kołyszą się Anna i Waldemar Pędzińscy, kołysze Kasia Jankowska, która przed chwilą wpuściła na scenę kolejnego adepta "Korzennych Warsztatów" muzycznych. Za kilka chwil przy dyrygenckim wkładzie księdza prałata Jerzego Abramowicza rozkołysze widzów kurpiowska kapela "Łomżyniacy". Tego dnia i na tej ulicy każdy mógł znaleźć swoją muzykę i rytm.
Poranek 1 września 1939 roku nie był porankiem rozpoczęcia kolejnego roku nauki szkolnej. Na nasz kraj posypały się bomby, ziemia spłynęła krwią. Może bardziej niż inne narody zanurzamy się tego dnia w historii, ale ta pamięć może być dla nas ratunkiem, jeżeli nadejdą inne trudne czasy.
Pięknym polskim i europejskim zwyczajem jest żeby nie tylko każdy człowiek, ale także każde ważne miejsce, każda ulica miała swoje imię. Nasza ulica nosi imię Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego i jest to dla nas wielkim zobowiązaniem. Tak doktor Tadeusz Kowalewski z Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana uzasadnia wyjątkową inicjatywę – Imieniny Ulicy.
Ręce są najważniejsze. Można je uściskać na powitanie. Można też na pożegnanie. Można nimi machać, podnosić, wywijać, układać jak skrzydła lub rybi ogon. Uderzać jedną o drugą na znak zadowolenia. Przytrzymać talerzyk. Ręce są potrzebne, gdy w jednym miejscu jest mnóstwo ludzi mówiących różnymi językami. Ręce bardzo się przydały, gdy na Festiwal Narodów przy sanktuarium Miłosierdzia Bożego zjechało kilkuset gości Diecezji Łomżyńskiej z kilku krajów.