Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 05:49
Reklama

Po ile węgiel od samorządów? Jest górna granica ceny

Premier ujawnił szczegóły planu sprzedaży węgla przez samorządy. Została ustalona górna granica za tonę opału. Czy to wystarczy, żeby węgiel był w sprzedaży?

Autor: KPRM

Jeżeli kalkulacje okażą się błędne i gmina będzie musiała jednak sprzedać węgiel drożej, bo straci na tym interesie, to różnicę pokryje państwo. Takie zapewnienia usłyszeli samorządowcy od premiera. Został także ustalony limit sprzedaży węgla – 2 tony na osobę.

– Pan prezydent Otwocka podjął decyzję o zakupie węgla już kilkanaście dni temu, płacąc za tonę 2600 zł, czyli cenę obowiązującą wówczas na rynku – powiedział wicepremier Jacek Sasin. I zaznaczył, że ta różnica zostanie zwrócona. Do ceny maksymalnej ustanowionej za tonę.

Jak ma działać ten system dystrybucji węgla?

Skoro rząd zapewnia, że jest porozumienie samorządu z rządem, to jak ma działać ten system dystrybucji węgla? Wyjaśnili to wspólnie Sasin z Mateuszem Morawieckim.

Zostanie przyjęta ustawa, na mocy której gminy będą mogły zajmować się węglem samodzielnie lub razem z innymi samorządami poprzez spółki komunalne. Opał będą mogły sprzedawać także prywatne firmy, trzymając się jednak rządowych zasad i cen.

Węgiel z portu zostanie przewieziony do zsypisk, gdzie będzie sortowany. Jak to określił premier – „mniej więcej do takiej frakcji, która może być już spalana w piecach”.

Następnie węgiel będzie kierowany do wszystkich samorządów. – Nieważne, w jakiej cenie węgiel ściągnie importer, poprzez interwencję rządu zostanie ona obniżona do poziomu 1500 zł za tonę – zapewnia Morawiecki.

Samorządy mają dystrybuować ten węgiel do odbiorców. – Różnica w kosztach operacyjnych spoczywa na samorządzie, jednak nie może być on sprzedawany drożej niż 2000 zł za tonę. Tutaj dajemy samorządom pełną elastyczność. Jedynym wąskim gardłem, które mamy, są polskie porty, które mogą przyjąć określoną ilość węgla jednocześnie – dodaje szef rządu.

Smog zabija w Polsce co roku około 46 tys. osób

Tymczasem z polskich miast spływają fatalne wieści. Urzędnicy alarmują, że we wrześniu spadła wielkość odbieranych od mieszkańców śmieci. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że lądują w piecach.

– Kontrole są wzmożone. Wiele z nich wykazało nieprawidłowości. Natomiast w 12 przypadkach na 48 interwencji, które do nas wpłynęły i zostały przeprowadzone przez funkcjonariuszy, zakończyło się postępowaniem mandatowym – powiedziała Polsat News rzeczniczka Straży Miejskiej w Łodzi. 

I takie właśnie sygnały płyną z całej Polski.

Bytom: lokalne władze widzą, że kiedy przed blok ktoś wystawi stary mebel lub opony, znikają od razu.

Nowy Sącz: od czasu kryzysu opałowego wielkość odbieranych od mieszkańców śmieci spadła. O setki tysięcy ton.

Zamość: Małgorzata Bzówka, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu, ujawnia, że zauważalny jest tylko niewielki wzrost ilości odbieranych odpadów, a powinien być znacznie wyższy.

– Mamy stagnację w konsumpcji i ludzi zwyczajnie nie stać w tym momencie np. na wymianę mebli. Drugi powód jest taki, że być może rzeczywiście szykują się już na zimę i zamierzają palić w piecach tym, czym się da palić – powiedziała serwisowi prawo.pl.

Zgodnie z najnowszymi analizami smog zabija w Polsce co roku około 46 tys. osób. Niektórzy eksperci twierdzą, że tę liczbę należałoby pomnożyć przez dwa.

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama