Minione dni potwierdziły jak dobrym posunięciem stało się zaangażowanie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w wyjaśnianie jak mogło dojść do pojawienia się ASF w okolicach Wysokiego Mazowieckiego, wiele kilometrów od wcześniejszych ognisk. Postępowania jeszcze trwa, ale nawet z nieoficjalnych wiadomości wynika, że zawinili ludzie. Służbom weterynaryjnym znacznie trudniej byłoby sprawdzać takie tropy.
Sprawa ma źródła finansowe. Ceny żywca wieprzowego ostatnio nieco poszły w górę. Ceny prosiąt w okolicach Hajnówki bardzo spadły ze względu na zagrożenie chorobą. Nie trzeba było długo czekać, aby ktoś pojawił się ktoś, kto zechce skorzystać z takiej sytuacji. Śledztwo, które przejmuje prokuratura, jest na razie otoczone tajemnicą, ale pojawiają się przecieki. Prawdopodobnie chodzi o nieuczciwego handlarza, który za bezcen skupował prosięta w strefie największego zagrożenia, czyli przy granicy z Białorusią. Kupował bez jakichkolwiek weterynaryjnych świadectw, bo hodowcy chcieli zarobić choć parę groszy. Potem sprzedawał (też bez świadectw pochodzenia zwierząt), a nabywcy cieszyli się z niskich cen zamiast zapytać: Czemu tak tanio? Gdzie odbywały się transakcje? Trop wiedzie na targowisko w Sokołach. Główny Lekarz Weterynarii wystosował apel do rolników, aby zgłosili służbom weterynaryjnym wszystkie przypadku zakupu prosiąt w Sokołach między 11 lipca a 12 sierpnia. Tylko dokładne ustalenie, gdzie trafiły małe świnki i ich zbadanie może zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.
Komentarze