Rolnicy, którzy zrobili "dobry" interes kupując tanie prosięta, rwą sobie włosy z głowy, bo kilku już straciło całe hodowle, inni są zagrożeni, a wszyscy mają wściekłych sąsiadów. Niemal każdy dzień przynosi informacje o pojawianiu się kolejnych ognisk ASF w województwie podlaskim (a jest też pierwszy przypadek w lubelskim). Każdy oznacza wyznaczenie strefy zapowietrzonej i zagrożonej w promieniu około 10 kilometrów. Te "kręgi" rozlewają się w różnych miejscach - Wysokie Mazowieckie, Sokoły, Bielsk Podlaski, Zambrów, Choroszcz, Mielnik. Po stwierdzeniu choroby w miejscowości Zbrzeźnica, strefa jest już w Podgórzu, czyli prawie na rogatkach Łomży. Obejmuje kilkanaście miejscowości gmin Łomża i Śniadowo. Oznacza to m. in. zakazy przewożenia świń, wzmożone kontrole weterynaryjne, stosowanie środków zabezpieczających, a przede wszystkim gigantyczne kłopoty ze sprzedażą wyhodowanych tuczników. W każdej miejscowości lustracji zostaną poddane wszystkie gospodarstwa, gdzie są choćby pojedynczy przedstawiciele trzody chlewnej.
Wojewoda podlaski wydaje kolejne rozporządzenia dotyczące stref i innych działań ograniczających ryzyko. Wprowadził już np. całkowity zakaz wystaw, targów, pokazów w całym województwie.
To, co się wydarzyło za sprawą grupy chciwych osób, rujnuje hodowlę trzody chlewnej w województwie podlaskim. Eksperci mówią jednak, że jest to zagrożenie dla sektora rolnego i całej gospodarki kraju. Jak bowiem w tej sytuacji przekonać Rosję czy kraje Dalekiego Wschodu, że powinny znieść embargo i kupować w Polsce "zdrową" wieprzowinę?
Komentarze