Od razu wyjaśnijmy, że jeżeli ktoś kupi węgiel samorządowy, to na tym nie straci, bo nie płaci za to z własnej kieszeni. Chyba że przyznaną wcześniej dopłatę rządową już wydał na inny cel i teraz musi wysupłać tysiące złotych z własnej kieszeni. Ale po kolei.
Ceny poszybowały
Problemy z węglem zaczęły się niemal zaraz po napadzie Rosji na Ukrainę. Minister środowiska od razu alarmowała premiera, że trzeba szybko szukać nowych źródeł węgla poza Rosją. W innych krajach, z których można sprowadzić opał. Nie poszło to jednak sprawnie.
W efekcie Polacy przestraszeni wojną zaczęli masowo kupować węgiel. Import rosyjskiego został wstrzymany. Polskiego jest za mało, żeby zaspokoić wszystkie potrzeby. Importowanego z RPA czy Ameryki Południowej w naszym kraju jeszcze nie było.
Dlatego ceny węgla poszły wtedy w górę. I to bardzo. O ile rok wcześniej tona opału kosztowała ok. 1 tys. zł, to w szczycie boomu węglowego trzeba było zapłacić 3 tys. i więcej. I wystraszeni ludzie płacili.
Węgiel od wójta
W końcu jednak węgiel z dalekich krajów zaczął napływać do polskich portów i powstał system dystrybucji opału. Zajęły się tym samorządy, ale z zastrzeżeniem, że tona nie może być droższa niż 2 tys. zł.
Zasada jest taka, że limit na gospodarstwo domowe to 3 tony. Ale w 2022 roku można było kupić tylko 1,5 tony.
– Nie chcieliśmy takiej sytuacji, że Polacy są postawieni przed wyborem, czy wydać pieniądze na węgiel, czy na święta – tak tę zasadę tłumaczył Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych.
I wprowadził kolejne zmiany: tuż przed Bożym Narodzeniem można było kupić tylko pół tony.
Koniec kwietnia
Program sprzedaży węgla powoli dobiega końca.
– Do tej pory z ponad 2,3 tys. mieszkańców, którzy złożyli wnioski o zakup węgla, ok. 30 proc. uprawnionych osób skorzystało z tej możliwości – podsumowuje Andrzej Wojewódzki, sekretarz Lublina.
Ostatecznie samorządy zakończą sprzedaż 15 kwietnia.
Żeby kupić węgiel po preferencyjnej cenie – przypomnijmy – należy udać się do jednego z wyznaczonych składów węgla, mając ze sobą dokument tożsamości oraz oryginał „Potwierdzenia uprawnienia do zakupu preferencyjnego paliwa stałego dla gospodarstwa domowego”. Ten jest wydawany po rozpatrzeniu wniosku.
Bo „samorządowy” węgiel nie przysługuje wszystkim, ale tylko osobom, którym został przyznany dodatek węglowy – 3 tys. zł.
Na rynku taniej
Czy opłaca się teraz udać się do samorządowego składu i wydać pieniądze na zapewniony przez rząd opał? Nie. Okazuje się, że obecnie ceny węgla są tak niskie, że na wolnym rynku za tonę płaci się znacznie mniej niż te 2 tys. zł.
Sprawdzamy ceny węgla na rządowej stronie cieplo.gov. Zaczynają się od 345 zł za tonę. To cena za miał w jednym ze składów w województwie lubuskim. Najdroższy jest węgiel w kostce sprzedawany na Śląsku. Tam tona kosztuje 1940 zł, ale węgiel orzech już 1590 zł.
Komentarze