Przełom następuje po tygodniu trudnej i wyczerpującej walki.
- Czułam się na tyle lepiej, że zjadłam trzy posiłki. Mogłam też samodzielnie usiąść na łóżku – oddycha z ulgą Pani Janina.
Po dwóch tygodniach ma ponownie pobrany wymaz z nosogardzieli, a po drugim dniu zapada decyzja lekarza..
- Wirusa nie ma. 25 marca karetka zawiezie panią do domu – słyszy pacjentka.
Jest tak bardzo słaba i zmęczona ubieraniem się, że pielęgniarka wiezie ją do karetki na wózku. Sanitariusze pogotowia wnoszą ją do domu.
- Sama nie byłam w stanie jeszcze iść – wspomina pani Janina.
Obecnie do pani Janiny przychodzi kobieta, która pomaga jej ,,jakoś’’ żyć i częściowo poruszać się.
- Mimo to zmuszona byłam kupić chodzik na kółkach do poruszania się po mieszkaniu. W domu staram się różnymi sposobami ćwiczyć by płuca szybciej się oczyściły. Z każdym dniem jest troszkę lepiej. Wciąż jestem słaba, zmęczona, a oddech mam płytki i ciężki. Nie rozmawiam z nikim by się nie męczyć – przyznaje pani Janina Górska.
Dlaczego opowiada swoją historię walki z Covid-19? Po to, by przestrzec innych, by nie musieli znaleźć się w tak trudnej sytuacji jak Ona.
- Koronawirus to okropna choroba, która może zagrażać zdrowiu i życiu. Dlatego dbajmy o siebie i innych – apeluje Janina Górska.
Komentarze