Alicja Jamiołkowska-Kępczyńska
Wigilie Polskie
„Kraj lat dziecinnych
On zawsze zostanie
Święty i czysty
Jak pierwsze kochanie”
Adam Mickiewicz
Lata dziecinne, lata naszej wczesnej młodości, jak piękne są, jak urocze, jak często do nich wracamy w naszych wspomnieniach, myślach.
Jak wiele chcemy przekazać naszym najbliższym z tych przeżyć, tych spotkań rodzinnych przy świątecznym stole. Rodzina to ciepło wspólnych doznań, spotkań i radość z obcowania. Tęsknimy za tymi spotkaniami, oczekujemy na nie, starannie przygotowujemy się do nich pod każdym względem.
A święta w naszej kulturze są najbardziej sprzyjającą formą ku temu, by być razem, by cieszyć się sobą. I wtedy uświadamiamy sobie, że dwa tysiące la temu wydarzyło się coś bardzo ważnego, coś najważniejszego w dziejach ludzkości i wiem, że Ten, który przyszedł do nas przed dwoma tysiącami lat, urodził się w rodzinie, mówił, że nasze serca będą tam, gdzie znajdziemy nasz skarb.
Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami. Chrystus-Mesjasz obiecany przez Boga w raju objawia się w sposób bardzo wymowny podczas świąt Bożego Narodzenia.
Boże Narodzenie jest dla nas Polaków czasem wyjątkowym, nieporównywalnym z żadnym innym. Nadzwyczaj bowiem obfituje w cały szereg tradycyjnych obrzędów.
Z dzieciństwa pamiętam jak codziennie przez cały okres adwentu chodziliśmy na mszę świętą tzw. roraty. Po wyjściu z mieszkania spotykałam ludzi, którzy z odległej wsi Jednaczewo spieszyli na roraty. Myślę, że każdy szedł z radością na spotkanie z Maryją, z której ma narodzić się Bóg i pragnął, by Bóg narodził się w jego sercu.
Oprócz przygotowań duchowych, trwały przygotowania do tradycyjnych obrzędów m.in. kolędowania, ubierania choinki lub tych związanych z Wigilią np. oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, która zaświeci w ten piękny grudniowy wieczór.
„Tak czuła ta chwila cudu
Tak czuła ta chwila narodzin
Tak piękna ta noc ze wszystkich jedyna,
Gdy miłość na ziemi się rodzi”.
W każdym domu, nawet tym najbiedniejszym starano się, by była choinka, oczywiście prawdziwa, zielona, pachnąca igliwiem z lasu. Dzieci ubierały i przystrajały zielone drzewko w większości w ozdoby, które wykonywały same: pajace, łańcuchy, kolorowe baletnice, orzechy, jabłka i oczywiście naturalne świeczki, które płonęły ciepłym ogniem w ten cudowny wieczór.
Po przełamaniu się opłatkiem i spożyciu wigilijnych potraw w każdym domu rozlegał się śpiew kolęd polskich, kolęd najpiękniejszych na świecie.
„Zapachniało łąką w chacie,
A z talerzy grzyb się niesie.
Ojciec z kłosów zdjął opłatek,
Aby łamać go na szczęście.
Na chleb żytni i pszeniczny,
Aby zawsze był na stole,
Aby za rok jak dziś- wszyscy
Utonęli w pięknie kolęd,
Wysypały się kolędy,
Na podwórko i na drogę
W choinkowej błądząc przędzy
Dziś jednają ludzi z Bogiem”.
J. Kasprowicz
Po uroczystej kolacji, życzeniach sobie składanych, przychodził do mieszkania św. Mikołaj. Każdy czekał na tego gościa, a w szczególności my dzieci. W moim domu Mikołaj był hojny - poprzez różne owoce cytrusowe, a m.in. figi ułożone w wianuszki, orzeszki, fistaszki, do ciekawych książek, wymarzonych ubrań, aż po sprzęt sportowy np. łyżwy. Radości nie było końca. A gdy zbliżała się godzina 23.00 w nocy, rodzice wybierali się do kościoła- Katedry Łomżyńskiej na Pasterkę. Czasami zabierali nas, ale jak było bardzo zimno i duży mróz (a tak często bywało), zostawaliśmy w domu.
Pierwszy dzień świąt spędzaliśmy w domu. Na stole gościły świąteczne potrawy m.in. wędliny, które rodzice sami przygotowali, oczywiście pyszna pieczona gęś (którą bardzo lubiłam) i piwo, które mama sama przygotowywała. Ono bardzo nam smakowało. A wśród ciast też upieczonych przez mamę, najpyszniejsze dla mnie było ciasto drożdżowe z rodzynkami. Aby mieć ciasta, rodzice chodzili do piekarni, która znajdowała się przy ul. Wojska Polskiego (obecnie budynek Policji). Pamiętam, że nie raz z wypiekami wracali aż nad ranem. Zapach świątecznych potrwa roznosił się w całym mieszkaniu.
W drugim dniu świąt wyjeżdżaliśmy do dziadków, ponieważ w tym dniu były dziadka imieniny. Tu znowu na nas czekały prezenty i wielka radość. Do dziadków przychodzili kolędnicy ze śpiewem kolęd, wystawiali jasełka. Pamiętam, że najbardziej bałam się diabła.
Dziś z łezką wracam do tamtych wspomnień, nie ma już dziadków, rodziców, ale wiara wyniesiona z rodzinnego domu, wartości, tradycje świąteczne zachowuję. Staram się przekazać swoim najbliższym. Są dla mnie drogowskazem, siłą do pokonywania trudów i zmagań dnia codziennego. Często myślę, jak w takiej sytuacji postąpiłaby moja mama. Teraz również z wielką uwagą słucham słów, które głoszą kapłani podczas adwentowych rekolekcji wraz z przesłaniem, aby Chrystus narodził się w każdym człowieczym sercu.
Narodził się Jezus- Chrystus, przyszły nowe dni i nowa nadzieja wstąpiła w nasze serca. Jezusie bezbronny, bez domu, bez majątku, bez bankowego konta. Przyszedłeś do nas jak żebrak. Ale i tak jesteś najbogatszy, bo masz miłość, której dziś wszystkim nam tak bardzo brakuje. Dlatego posłuchajmy wspólnie płaczu dziecka, podzielmy się miłością.
A na końcu poprośmy Matkę, aby zaśpiewała nam kołysankę. Maryjo, Ty tak pięknie śpiewasz.
Pozwól nam zostać tej nocy z Tobą i Twoim Synem.
Komentarze