Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:50
Reklama

Matka i Córka

13 grudnia minęła pierwsza rocznica śmierci Haliny Witkowskiej. Zdaje się, że wiemy wszystko o swoich rodzicach, ale z upływem czasu od ich śmierci okazuje się, że na wiele pytań nie uzyskamy już odpowiedzi. Zostaje smutek, że przegapiliśmy czas, gdy mogliśmy dopytać o wiele rzeczy. Chcielibyśmy poszerzyć wiedzę na ich temat, poznać dogłębnie czasy ich młodości, przeżycia… ale niestety ! Chciałabym spytać także Ojca o wiele epizodów z Jego życia, ale już od dawna nie mam okazji. Pozostało wiele pytań bez odpowiedzi i tak niestety już pozostanie.
Halina Witkowska z córką Danutą. Zdjęcie zrobione w Miłkowie, koło Karpacza w 1947 roku

Chciałabym dzisiaj przypomnieć jeden z wielu wierszy, który powstał, gdy Halina przeszła na emeryturę i miała czas na zajęcie się swoimi pasjami. Kiedy życie dominowała praca zawodowa, dom, dzieci nie było na to po prostu czasu. Dodatkowo obie grałyśmy w rodzinnym zespole na zabawach, na weselach w Łomży i okolicach. Ciężko było to wszystko pogodzić, ale na graniu zarabiało się więcej niż na etacie. Człowiek szedł niewyspany w poniedziałek do pracy, ale potem wpadało się w ustalony rytm życia.

Obie pracowałyśmy i wychowałyśmy po troje dzieci. Jednakowo – dwie córki i najmłodsi synowie.

Po przejściu na zasłużoną emeryturę miałyśmy dla siebie więcej czasu. To właśnie wtedy odkryłyśmy w sobie te same pasje i dążenia. Mama 22 lata wcześniej, a ja później. Halina uwielbiała muzykę, śpiew i taniec oraz angażowanie się w prace społeczną na rzecz innych. Ja zresztą podobnie. Obie lubiłyśmy być w ruchu i działać. Dawać ludziom radość. Łomża – nasze miasto - było i jest inspiracją naszej pracy. Ona już nic nie napisze, mnie natomiast może coś jeszcze zainspiruje.

Pomijając różne nasze zdolności zajmę się naszym zamiłowaniem do pisania, które nigdy nie było dla nas trudnością. Ja z pewnością mam to w genach. Zarówno proza, jak i pisanie wierszem, nie jest dla mnie problemem. Jednak muzyka i śpiew są dla mnie najważniejsze.

 

Pamięci mojej Mamy

Danuta Waśko

 

BALLADA O ŁOMŻYŃSKIM WIETRZE 

Halina Witkowska / pisownia oryginalna / 

 

Popatrz, jak chwieją się drzewa na Zjeździe ulicy.

To wiatr wieje z Piątnicy.

Mruczy na Skarpie jakby czytał wiersze -

Bardzo ciebie kocham, ty łomżyński wietrze.

 

Na Placu Kościuszki, na przystanku, kurz z ławki zdmuchnie, 

W czerwoniak zaglądnie, rytmu motoru posłucha,

A miłemu kierowcy zaśpiewa do ucha.

 

Kiedy autobus skręca w ulicę Wojska Polskiego,

To on już jest na Starym Rynku koło Ratusza Miejskiego.

Krąży po starówce i tak jest mu miło,

Bo tu dużo na lepsze się zmieniło.

 

A teraz leci ulicą Farną.

Ciepłym powiewem otoczy gotycką wieżę katedry.

I już jest nad aleją cmentarną.

Tu bezszelestnie gałązki rozchyli

I oddaje cześć tym co dla Łomży żyli.

I przed tron Najwyższego powiewa błaganiem

  • Wieczny odpoczynek racz im dać Panie.

 

Za murem cmentarnym, jakże tam cudnie,

To rośnie nasze Osiedle Południe.

A na Górce Zawadzkiej rolnik ziemię orze.

Wiatr mu zagra do ucha walca na traktorze.

 

I leci dalej.....

Z nad łomżyńskich koszar głos za wiatrem leci,

My, łomżyńskie dzieci – pułk trzydziesty trzeci.

 

A wiatr już nad Pomem, Krochmalnią, Browarem, Meblami,

Nad wszystkimi na Poznańskiej zakładami.

Wszędzie się wciśnie, wszędzie zaglądnie,

Tutaj przystanie a tam przysiądzie.

 

Bo lubi słuchać o czym ludzie mówią,

Z czego się cieszą, a czego nie lubią.

Dziewczętom włosy w różne strony rozwiewa

I nieraz im łomżyńskie tango zaśpiewa.

 

Tak rozśpiewany pędzi teraz do Jednaczewa.

Tu dopiero poszumi, rozkołysze drzewa, 

Na podleśnych łąkach dmuchawce rozwieje, 

Skacze i płacze i zdaje się, że się śmieje.

 

A wieczorem w mchach leśnych się chowa,

Bo jutro musi zacząć wędrówkę od nowa.

A las tymczasem rozkołysany wiatru psotami

Utuli go pieśnią o Łomżyńskiej Ziemi.

 

A kiedy rano słoneczko zaświeci, to wiatr się budzi

I znowu nad most piątnicki leci.

Przeglądnie się w Narwi, popatrzy jak spokojnie swe wody toczy

A fale jej błękitne jak dziewczęce oczy.

 

I staje zauroczony i dalej nie goni,

Bo stąd widzi całe miasto jak na dłoni.

Łomża jest piękna wy o tym wiecie, każdego wszystkim zaskoczy.

Łomża jest tylko jedna na świecie – to jest zakątek uroczy.

 

Chociaż los łomżyniaków w różne rzuca świata strony,

To nasz wiatr łomżyński wciąż za nimi goni.

I jeśli mu pozwalają w swych domach zagościć, 

On im radość przynosi – z Łomży wiadomości.

 

Patrzy na nas z góry i wszystkich poznaje,

Budzi dawne wspomnienia, dawne obyczaje.

Obrazy naszej młodości w swych powiewach chowa

Aby kiedyś w przyszłości odtworzyć je od nowa.

 

Bo w nim tyle naszych młodzieńczych radości,

Tyle spacerów nad Narwią i pierwszych miłości.

W każdej smutnej czy wesołej życia chwili

Nad Narwią wiatru szukajcie, on tam w szuwarach raz płacze, raz kwili.

 

I jeszcze bardziej go pokochajcie, bo kwiaty nad Narwią pachną inaczej.

A ziemia tu chlebem  pachnąca jest taka piękna i żyzna,

Bo Ziemia Łomżyńska to nasza mała Ojczyzna.

A wiatr łomżyński, to wiatr krwi i chwały, podróżnik wytrwały.

…...Nieśmiertelny, Łomżyński Wiatr !

 

W latach 1985 – 1988 powstała „ Ballada o łomżyńskim wietrze”, którą  Halina mówiła na różnych uroczystościach. Gdziekolwiek występowała proszono, by to robiła. Ballada była przedstawiana w dwóch wersjach: pierwsza jak tu przedstawiona, a druga jako forma montażu słowno – muzycznego, gdzie pomiędzy zwrotki wplatano fragmenty piosenek o Łomży.

Dużo się w naszym mieście zmieniło. Starsze pokolenie pamięta czasy, gdy w naszym mieście było wiele zakładów pracy, jak Łomża rozbudowywała się. Jak pola zamieniały się w osiedla mieszkaniowe, w czasie gdy miasto zostało województwem. Myślę, że zaprezentowanie wiersza przypomni Halinę i rozjaśni twarze starszych i młodszych mieszkańców Łomży, którzy znali Witkowskich i ich działalność kulturalną.

 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama