Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:37
Reklama

Dziki rudzielec na Starówce

Takiego gościa łomżyńska Starówka jeszcze chyba nie miała. W środku dnia po Starym Rynku przechadzał się lis. Spoglądał na sklepowe wystawy, obwąchiwał skrzynki. Zupełnie spokojnie i bez lęku. W ocenie znakomitego znawcy zwierzęcych obyczajów, absolutnie nie ma się czemu dziwić.

- Łomża jest otoczona lasami, łąkami i polami. Ze Starego Rynku niedaleko jest przecież  do zarośniętych terenów nad Narwią. Są także enklawy dosyć "dzikie" chociażby na osiedlu Południe. Niemal codziennie obserwowane są lisy w okolicach szpitala, dworca autobusowego... Nietypowe jest tylko to, że ten spacerował w biały dzień, ale pewnie po prostu nocował gdzieś niedaleko - mówi Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi.  

Jak dodaje, obecnie nawet w większych aglomeracjach obecność dzikich zwierząt przestaje dziwić. Coraz częściej pojawiają się mediach obrazki buszujących po ludzkich osiedlach dzików. Nawet żubry potrafią się zapuszczać na ulice  miejscowości na skraju puszczy.

- Sądząc z opisu spokojnego zachowania lisa, można wnioskować, że wychował się w pobliżu ludzi. Nie czuje  z ich strony zagrożenia, wie, że może znaleźć jedzenie, np. w śmietnikach. Miasto zna jako "bazę pokarmową". Warto też zwrócić uwagę, że nie ma już praktycznie w Łomży zjawiska bezpańskich psów. Kiedyś ich hordy odstraszały zwierzynę z lasów i pól, teraz powstała pewna luka - mówi dyrektor ŁPKDN.

Czy napotkanego na miejskich chodnikach lisa należy się obawiać?

- Tak, jak każdego dzikiego zwierzęcia. Raczej nie ma obaw, że zaatakuje, ale gdy poczuje się zagrożony, będzie się bronił. Nie sądzę, aby był chory na wściekliznę i dlatego zbliżył się do ludzi. Byłyby w jego zachowaniu inne objawy - tłumaczy Mariusz Sachmaciński.

Jego zdaniem nie ma podstaw, by z zachowania lisa wnioskować coś na temat  warunków pogodowych. Lis wśród miejskich murów wcale nie musi oznaczać, że nadchodzi sroga zima. Już prędzej "meteorologami" mogły być dwa nietoperze, o których sygnały dotarły tego dnia do siedziby ŁPKDN w Drozdowie. Oba pochodziły z Łomży. Jeden nietoperz zauważony został na klatce schodowej budynku. Drugi był na zewnątrz, ale nie przeżył  prawdopodobnie konfrontacji z kotami.

- Mogłoby to oznaczać, że temperaturę tego dnia nietoperze uznały za całkiem dobrą, aby wyruszyć na poszukiwanie żeru, zamiast spać. Nie ryzykowałbym jednak oceny, że to z kolei miałoby oznaczać  łagodną zimę. Naukowcy nie doszli jeszcze do jednoznacznego przekonania, czy zwierzęta potrafią przewidywać pogodę w dłuższej perspektywie - mówi Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi.                              

zdjęcie  nadesłane


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama