Artyści zaproszeni przez Jacka Szymańskiego przedstawili na Ziemi Łomżyńskiej i w województwie podlaskim 20 koncertów. W finałowej gali wzięło udział kilkunastu wykonawców. Jak wyjaśnił dyrektor, niekórych kontrakty zmusiły do wcześniejszego wyjazdu. Niebo utrzymało deszczowe chmury na wodzy i kilkuset odbiorców, spokojnie, choć w chłodnym wietrze, mogło delektować się kunsztem artystów, którzy przyjechali do Drozdowa i Łomży. Niektórzy zupełnie z niedaleka, ponieważ – jak podkreślają zgodnie Jacek Szymański i główny organizator Jarosław Cholewicki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury – celem festiwalu jest także promocja talentów z Ziemi Łomżyńskiej. Stąd występy np. Pauliny Porowskiej, która łączy talent wokalny ze studiami położniczymi, Ingi Wawrzynkowskiej, nieprawdopodobnie uzdolnionej nastolatki, która przy fortepianowym akompaniamencie mamy Ireny, zaczarowała wirtuozerią na skrzypcach czy wielka praca Małgorzaty Marczyk, zambrowianki, towarzyszącej jako pianistka śpiewakom.
- Jest mi bardzo miło występować w dworku gdzie mieszkał Witold Lutosławski, bo pochodzę z Zambrowa, a w Łomży skończyłam średnią szkołę muzyczną. Mam zatem tu emocjonalne związki. Na szczęście moje życie zawodowe jest moją pasją. Towarzyszę moim studentom z Białegostoku też duet instrumentalny z wiolonczelistką Anią Wróbel To bardzo mi bliskie Chętnie bym się temu poświęciła całkowicie – mówi Małgorzata Marczyk.
Już za rok
Dla Jacka Szymańskiego decydujące jest „coś”, co wytwarza się między artystami i widzami.
- Niesamowita jest publiczność festiwalowa. W tym roku frekwencja dopisała jak nigdy dotąd, mimo że niektóre koncerty były trudne pod względem gatunku muzycznego. Obok muzyki popularnej proponujemy przecież operę czy specjalistyczne programy jak recitale organowe albo muzykę barokową. Ale nie lękamy się, przecież nasza publiczność jest przygotowana do tego przez tyle lat. Nawet najtrudniejsza muzyka dociera w sposób magnetyczny, bo każdy wykonawca jest szczery w tym jak ją prezentuje na najwyższym poziomie. Publiczność to czuje, odbiera i ten magnetyzm oddaje. Więc się dopełniamy: estrada z widownią - tłumaczy Jacek Szymański, dyrektor artystyczny Muzycznych Dni.
Mały smuteczek pojawił się, gdy zabrzmiały słowa pieśni kończącej festiwal "Time to say goodbye". Uspokoili wszystkich jednak Jacek Szymański i starosta Lech Marek Szabłowski: - Przecież spotkamy się już za rok.
Już taki jestem „Zimny drań”
Jednym z najciekawszych wydarzeń festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo - Łomża było w Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich w Łomży spotkanie wykonawców i widzów ze światem przedwojennego kina i kabaretu w koncercie „Zimny drań”.
Program wypełniły głównie utwory mistrza nad mistrzami tamtej epoki. Henryk Wars to autor tak nieśmiertelnych szlagierów jak: Umówiłem się z nią na dziewiątą z filmu „Piętro wyżej”, Dla Ciebie chcę być biała, z filmu „Czarna perła”, Ach te baby z filmu „Zabawka” czy Zimny drań z filmu „Pieśniarz Warszawy”. Publiczność bawiła się wyśmienicie.
- Jesteśmy po to, by Państwa radować, rozśmieszać i wzruszać. Będąc artystami pełnimy rolę kapłanów sztuki. Jesteśmy po to, by pojawiać się tam, gdzie Wy jesteście. Dlatego wychodzimy na ulice, do parku, do sal koncertowych, do kościołów - mówi dumnie Jacek Szymański, dyrektor festiwalu Muzyczne "Dni Drozdowo Łomża".
Wykonawcami koncertu byli: Agnieszka Skawińsk i Dariusz Wójcik – śpiew, Katarzyna Rogalska – skrzypce, Andrzej Wojciechowski – klarnet i Michał Kaleta – fortepian. Na scenie towarzyszyli im tancerze KTT AKAT z Regionalnego Ośrodka Kultury w Łomży.
Komentarze