Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 18:42
Reklama

Wiosna wylądowała na Kurpiach i w dolinie Narwi

Zimy już nie będzie! - głoszą nad Narwią po swojemu żurawie, gęsi zbożowe i białoczelne, kaczki świstuny, gągoły, łabędzie krzykliwe. Po swojemu, ale ludzie to rozumieją. - Jeden żuraw, a nawet całe ich stado to właściwie nic nie oznacza, bo one na zimę odlatują niedaleko i szybko potrafią wrócić. „Ptasich” i innych symptomów, że nadchodzi wiosna jest jednak o wiele więcej - mówi Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi.
Wiosna wylądowała na Kurpiach i w dolinie Narwi

Autor: Karol Babiel

Syberyjsko zimny był w Polsce luty 1929 roku – w rekordowych dniach temperatury spadały do -40 stopni. Ale i w XXI wieku, w 2006 roku, urządzenia pomiarowe w Suwałkach wskazały -26 stopni. Obecna pogoda to jednak nie absolutny ewenement w drugą stronę. W lutym 1990 roku, w niektóre dni, mieszkańcy Tarnowa mogli się w zasadzie ubierać z krótkimi rękawami, bo było 21 stopni. Na plusie.

Tak więc towarzysząca nam w ostatnich dniach pogoda to też polski luty, choć nietypowy. Czy to naprawdę oznacza już wiosną?

- Skąd ptaki zimujące o setki kilometrów od swoich letnich siedzib wiedzą, że mogą już bezpiecznie tam wracać? Że nie zginą od chłodu i braku pokarmu? Nauka jeszcze z absolutną pewnością nie potrafi na to odpowiedzieć – dodaje Mariusz Sachmaciński.

„Jedna jaskółka wiosny nie czyni” - powtarzamy często przysłowie. Jak dodaje Mariusz Sachmaciński, jeden żuraw (dały się Karolowi Babielowi sfotografować w okolicach Zbójnej) z pewnością też nie, ani nawet jeden bocian też nie. Tym razem jednak na długo przed „Dniem Wagarowicza” ptaki zleciały się do doliny Narwi masowo.

- Są w takich ilościach jak to się dzieje u progu klimatycznej wiosny. Dlatego można sądzić, że nawrotu ostrej zimy już nie będzie – mówi przyrodnik.   

W dodatku kłębią się na starorzeczach Narwi głównie te gatunki, których cel wędrówki znajduje się znacznie dalej na północ i wschód – w tundrze. Odpoczywają i włączają zapewne swój specjalny zmysł, który im podpowie czy można lecieć na swoje stałe kwatery czy chwilę w Polsce odpocząć, pomyszkować wśród ozimin, na polach, gdzie mogło zostać trochę kukurydzianych ziaren czy kolb możliwych do wygrzebania z błotnistej gleby.

Właściwa ocena sytuacji pogodowej to dla większych ptaków zagadnienie na poziomie przetrwania gatunku. Mają młode tylko raz do roku. Muszą z najwyższą efektywnością wykorzystać „okienko” otwarte tylko przez kilka miesięcy, aby pisklęta wykarmić, wychować, nauczyć latania zanim trzeba będzie uciekać w cieplejsze strony.

- Małe ptaki śpiewające mają pod tym względem lepiej – dodaje Mariusz Sachmaciński.

W jego ocenie, zapowiedzi wiosny potwierdzone są także zjawiskami nie z kręgu skrzydlatych zwiastunów. Jeszcze prawie dwa tygodnie lutego, a zaczynają się budzić niektóre rośliny. Widziane już były bazie. Zaczyna spływać woda z pól, rzeczułek oraz strug i Narew przestaje się mieścić w korycie. Z rozlewisk ucieszą się wkrótce zimując w starorzeczach szczupaki i pozostałe ryby. Potem zaczną przemieszczać się w kierunku rzeki większe ssaki.

I już nic nie odpędzi wiosny znad Narwi.

fot. Karol Babiel                                        



Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama