Gliniane znicze powróciły do łask, choć nie na taką skalę, aby znów przywrócić "zorze" nad cmentarzami. Mimo to wszyscy tam pójdziemy z kwiatami i śwwiatełkami, bo pamiętanie jest obowiązkiem.
Trwałym składnikiem łomżyńskiej tradycji Dnia Wszystkich Świętych jest kwesta pod hasłem "Ratujemy Łomżyńskie Zabytki Cmentarne". W 1984 roku rozpoczęli ją działacze Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego z Józefem Grochowskim oraz harcerze z Józefem Babielem oraz fotograficy. Zbiórka pieniędzy przeznaczonych na renowację zabytkowych nagrobków, rzeźb, krzyży, ogrodzeń, kapliczek i wszelkich innych elementów tworzących nekropolię, będzie miała w tym roku numer 29. bo w latach 80. poprzedniego stulecia nie odbywała się co roku. Łącznikiem z początkami jednego z najpiękniejszych społecznych działań w Łomży jest Józef Babiel, obecnie wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, które sprawuje obowiązki organizatora corocznych zbiórek.
- Tym razem będą to dwa dni - mówi Józef Babiel. - W czwartek 1 listopada od około 8 rano do zmroku, a w piątek 2 listopada zaczniemy około 9 i również do zmroku. Myśleliśmy także o wydłużeniu zbiórki na sobotę i niedzielę, ale w tym roku są to dni ciszy wyborczej i głosowania. Nie chcemy, aby w jakikolwiek sposób kwesta wiązała się z wydarzeniami politycznymi. Mam nadzieję, że 1 oraz 2 nie także wydarzy się nic z tej dziedziny.
Przy bramach nekropolii przy ul. Kopernika jak zwykle z puszkami pojawią się przedstawiciele parlamentu, samorządu, ważnych instytucji i organizacji, dziennikarze, harcerze, działacze TPZŁ. Ubiegłoroczna zbiórka - jednodniowa, choć w Dniu Zadusznym można było jeszcze wrzucać pieniądze do specjalnych skarbonek - przyniosła łącznie ponad 40,8 tysiąca złotych.
- Skoncentrowaliśmy się tym razem na żeliwnych ogrodzeniach. W niektórych przypadkach misternie kutych. Są też m. in. dwa krzyże z połowy XIX wieku na grobie księży w pobliżu kaplicy Śmiarowskich - opowiada Józef Babiel.
Bardzo ważne wydarzenie wiążące się zarówno z ratowaniem zabytkowej substancji cmentarza, jak i przypadającym w tym roku 100-leciem odzyskania przez Polskę niepodległości, zaplanowane zostało nie na 1, a na 11 listopada.
- Zmienimy orła na grobie Leona Kaliwody, który dla Łomży jest najważniejszym symbolem okresu odzyskania niepodległości. Dotychczasowa rzeźba z betonu uległa już w znacznym stopniu zniszczeniu. Na dodatek została "skrzywdzona" przez kogoś, kto nieodpowiedzialne - choć zapewne z dobrymi intencjami - nałożył temu orłowi koronę, co niestety nie trzyma się żadnej prawdy historycznej. To orzeł legionowy, który korony nie miał, a w dodatku jest tam też znak Polski Walczącej, a to już jest kompletnym pomieszaniem z poplątaniem. Zleciliśmy wykonanie rzeźby orła wznoszącego się do lotu i ten odlew będzie zainstalowany na grobie Leona Kaliwody - mówi Józef Babiel, wiceprezes TPZŁ.
Jak przypomina portal historialomzy.pl, pierwotnym miejscem pochówków w Łomży była Katedra i jej otoczenie. Gdy jednak Łomża znalazła się pod władzą pruską na przełomie XVIII i XIX wieku, sanitarne przepisy doprowadziły do zamknięcia nekropolii w centrum miasta i utworzenie jej na obrzeżach, na niewielkim piaszczystym wzgórzu. Oficjalny rok założenia nekropolii to 1801, a więc niewiele później niż Powązki w Warszawie, a wcześniej niż najstarszy krakowski cmentarza Rakowicki.
W dodatku łomżyńska nekropolia jest w istocie zespołem cmentarzy: katolickim, ewangelickim i prawosławnym, co jest spuścizną różnych epok politycznych w dziejach miasta (jest też część komunalna) i dowodem na wielokulturowośc grodu. Nadal znajduje się w obrębie cmentarnych murów ponad 500 zabytkowych obiektów, które wymagają szczególnej troski i funduszy.
Główny ciężar renowacji cennych nagrobków i innych elementów od lat wzięli na siebie mieszkańcy Łomży i goście miasta biorący udział w kwestach. Także w tym roku prosimy wraz z organizatorami o hojność.
Komentarze