Schronił się w cieniu jednego z nielicznych drzewek na Starym Rynku w Łomży, ze względu na skwar, który obezwładniał znacznie młodszych uczestników uroczystości w 73. rocznicę Powstania Warszawskiego. Asystowali mu cały czas zięć Jacek Wesołowski i wnukowie Maciej i Krzysztof oraz m. im. Dariusz Syrnicki i inne osoby, dla których przeszłość nie jest czasem minionym tylko źródłem.
Kapitan Mieczysław Bruszewski w czasach, kiedy cieszył się lepszym zdrowiem brał udział w warszawskich uroczystościach rocznicowych. Tym razem został w rodzinnym mieście.
- Jestem przecież łomżyniakiem - tłumaczył z uśmiechem.
Poza troską najbliższych o zdrowie Mieczysława Bruszewskiego, powodem tego, że pozostawał w cieniu, jest także jego skromność. Żołnierz o konspiracyjnym pseudonimie "Pudel" opowiadając o okupacyjnej konspiracji, walce w powstaniu, powojennym oporze przeciwko komunistycznym porządkom i pobycie w stalinowskim więzieniu (m. in. w wywiadzie udzielonym kilka lat temu Telewizji Narew), ukrywa jak może wielkość swoich czynów. Nawet o Virtuti Militari mówi:
- Ja nie wiem za co, ktoś inny to oceniał.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, powodów do nadania "Pudlowi" orderu było co najmniej kilka. Prawdopodobnie decydującym było osłanianie przez niego ostatnich dróg ucieczki powstańców wypieranych przez Niemców.
Mieczysław Bruszewski nie był jedynym łomżyniakiem w Powstaniu. Dariusz Syrnicki i Bogusław Bazydło ustali, że było w tym zrywie około 150 osób z Łomży i Ziemi Łomżyńskiej oraz związanych z regionem.
Oprawę uroczystości przygotowali przede wszystkim młodzi ludzie z flagami i emblematami Obozu Narodowo - Radykalnego.
- Naszą codzienną pracę jesteśmy teraz winni ojczyźnie - mówi Marcin Włodkowski z ONR.
Mimo kłopotów z nagłośnieniem była hymn Polski, okrzyki "Cześć i chwała bohaterom" i ustawienie przez ponad 100 osób "kotwicy", czyli symbolu Polski Walczącej.
Komentarze