Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 15:20
Reklama

Płacić, ale za co? Uśmiercone w maju parkomaty mają wrócić jak zombie

Ożywianie parkomatów, to dobijanie Starówki – nie ma wątpliwości wielu przedsiębiorców prowadzących w historycznej części Łomży sklepy, lokale gastronomiczne i usługowe czy inne rodzaje działalności gospodarczej. Władze miasta planują przywrócenie Strefy Ograniczonego Postoju, czyli płatnych parkingów, choć Stary Rynek miałby pozostać „wolny od parkomatów”.

- Powrót opłat to tworzenie kolejnego problemu, w miejscu, gdzie i tak nie brakuje problemów. Poważniejszych problemów – mówi Ewa Ponichtera, prowadząca sklep odzieżowy na ulicy Farnej.

Do radnych miasta trafiło pismo sygnowane przez zastępcę prezydenta Łomży Andrzeja Garlickiego z propozycją przywrócenia opłat parkingowych „w obrębie Łomżyńskiej Starówki” oraz pewnych korekt w przepisach dotyczących Strefy Ograniczonego Postoju. Główne z nich to: wyłączenie z SOP Starego Rynku na trwałe, podniesienie ceny abonamentu parkingowego z 30 do 60 złotych za miesiąc i wprowadzenie nowego modelu parkomatów. Urządzenie pozwalałoby m. in. na płacenie kartą (także zbliżeniową), uzyskiwanie kopii biletu (np. do rozliczeń firmowych), umieszczanie na bilecie numeru rejestracyjnego pojazdu.

Łączny koszt wprowadzenia nowego systemu władze miasta szacują na około 185 tysięcy złotych netto (głównie zakup 7 nowych parkomatów z oprogramowaniem) i dodatkowo 7200 złotych rocznie. Według danych za poprzednie lata, SPO przynosiła średnie wpływy w wysokości 240 tysięcy złotych rocznie, ale „na czysto” zostawało znacznie mniej. Samo utrzymanie biura Strefy miało kosztować (informacja z Urzędu Miejskiego) 110 – 120 tysięcy złotych.

- W tej sprawie zdania nie zmieniam, tylko je uzupełniam – powrót do opłat jest bezsensowny – mówi Krzysztof Staniórski prowadzący sklep „Pamiątki z Łomży” przy Starym Rynku i jedyny w mieście certyfikowany punkt informacji turystycznej. - Za parkowanie na Starówce nie należy płacić, bo nie ma za co płacić. Kocham moje miasto i dzielnicę mojego dzieciństwa, ale to nie jest żaden ekskluzywny obszar, pełen atrakcji i oblegany przez przyjezdnych. Dodatkowym bezsensem i źródłem chaosu jest pomysł dzielenia Starówki: za tym rogiem trzeba będzie płacić, za tamtym nie trzeba. Nieporozumieniem jest także plan wydania pieniędzy na nowe parkomaty. Spory wydatek, który nie wiadomo kiedy się zwróci.

Przypomnijmy, że Strefa Ograniczonego Postoju to kilka ulic w centrum Łomży. Przedsiębiorcy z tej części miasta z pojawieniem się parkomatów ponad 20 lat temu wiążą początek zamierania Starówki. Każde urządzenie nazywają obrazowo „gwoździem do trumny”. Szansa na zmiany pojawiła się wraz nową ekipą w łomżyńskim Ratuszu. Prezydent Mariusz Chrzanowski i wiceprezydent Andrzej Garlicki dali się przekonać przedsiębiorcom, że zniesienie opłat może być szansą na ożywienie gospodarcze i społeczne. Parkomaty zostały w 2015 roku wyłączone na cztery letnie miesiące, w tym roku – od mają aż do końca grudnia. Mają odżyć w styczniu. - Jak zombie – komentuje jeden z handlowców.

- Wracamy do sprawy, którą uważaliśmy już za rozstrzygniętą – mówi Jadwiga Serafin z Restauracji „Na Farnej”. - Jestem przekonana, że znacznie więcej pożytku niż zakup nowych parkomatów przyniosłoby wykorzystanie tych pieniędzy na budowę jakiegoś parkingu w obrębie naszej Starówki. Parkomaty to tylko urządzenia, które prędzej czy później trzeba będzie naprawiać, a potem wymienić. Parking zostanie na lata. Niewiele się o tym mówi, ale obowiązkowa opłata i parkomat to także bariera psychologiczna. Osoba, która przychodzi na Starówkę na zakupy, obiad, spacer po prostu nie chce mieć nad sobą tego „bata”, że czas mija i trzeba uciekać albo płacić.

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama