W wodzie
Kilku z groźnych białostoczan nie przyjechało tym razem do Łomży, bo wybrali się do Gdyni na zawody Ironman, ale Danielowi Pupkowi wygrać tak łatwo nie było.
Pierwszą konkurencją każdego triathlonu jest pływanie. W Łomży jest to około 1300 metrów w Narwi: z plaży miejskiej koło mostu Hubala w okolice dawnych magazynów WOPR, gdzie kończą się nadrzeczne bulwary. Większość zawodów w tej dyscyplinie rozgrywanych jest na stojącej wodzie (jeziorach, zalewach), czasami na morzu. Łomża jest jednym z nielicznych przykładów, gdzie zawodników wspomaga nurt rzeki. Ale coś za coś - rzeczna woda jest chłodniejsza.
Dlatego, zanim dyrektor MOSiR, Andrzej Modzelewski, dał znak do startu, większość zawodników założyła kostiumy z ocieplającej pianki. Magdalena Kaczko, jedna z dwóch zaledwie uczestniczek, szczuplutka studentka z Białegostoku, była jedną z nielicznych w jednoczęściowym kostiumie kąpielowym.
- Może jakoś wytrzymam - powiedziała. - Ona nas wszystkich wyprzedzi - uśmiechnął się jeden z jej kolegów.
Pływanie od razu stworzyło różnice. Ale nie przesądzające. Daniel Pupek wcale nie wyszedł z wody pierwszy.
Komentarze