Są momenty wzruszeń, radości i smutku. Nie da się zamknąć drzwi szpitala i tak po prostu wyjść do domu i nie myśleć. Bardzo często zdarzają się chwile, w których siadamy sobie w zaciszu i myślimy jak potoczyły się losy kobiety i jej dzieciątka, po porodzie - zdradza Beata Karwowska, położna z wieloletnim stażem, ze Szpitala Wojewódzkiego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomży.