Akcje społeczne i kulturalne, polityka podatkowa, konkursy rewitalizacyjne - to tylko niektóre z mechanizmów, za pomocą których polskie miasta walczą z degradacją starówek. Radni Torunia zwolnili od podatku dochodowego przedsiębiorców prowadzących działalność na Starym Rynku w zawodach zanikających i w branżach chronionych. W Lesznie ogłoszono miejski konkurs na rewitalizację Starówki. O renesans historycznych miejsc walczą polskie aglomeracje i miasteczka powiatowe. W tej walce Łomża nie jest osamotniona, wystarczy przecież przyjrzeć się pomysłom forsowanych w innych zakątkach kraju, spytać o zdanie krajowych i zagranicznych specjalistów od urbanizacji i rewitalizacji, wywołać w mieście burzę mózgów.
- Duże centra wyssały handel i usługi ze starówek, pozostała w zasadzie tylko gastronomia – diagnozuje sytuację Jarosław Ogrodowski, aktywista społeczny z Fundacji Normalne Miasto. - W Łodzi aby zapobiec negatywnym trendom stworzyliśmy strategię rozwoju ulicy Piotrkowskiej. Toruń opracował specjalistyczny raport Restart, który diagnozuje sytuację Starego Miasta i sugeruje kierunek zmiany. W Łomży powinniście przeprowadzić konsultacje społeczne na temat starówki, określić problemy i w grupach roboczych, w sposób naukowy, opracować strategię rewitalizacyjną – dookreśla członek Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.
Zdaniem Ogrodowskiego ważna jest estetyzacja danego miejsca, dbałość o detale architektoniczne oraz umiejętność stworzenia na starówce przestrzeni publicznej debaty, miejsca spotkań i społecznych interakcji. Zmiany nie następują jednak z dnia na dzień, wymagają wysiłku instytucjonalnego i społecznego. W toruńskim urzędzie miasta wdrażane są właśnie rekomendacje nowatorskiego projektu Restart.
- Przygotowując projekt doszliśmy do wniosku, że starówka to nie tylko turyści, ale i mieszkańcy, tym ostatnim należy stworzyć przyjazną przestrzeń. Zdiagnozowaliśmy największe problemy, na przykład brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Starówki. Nie tylko wolny rynek i zmiana struktury handlowej, ale także wieloletnie zaniedbania lokalnych władz degradowały toruńską Starówkę – mówi Kasia Łuczak, specjalistka z Restartu.
Partnerstwo publiczno – prywatne i „paryscy kloszardzi”
Społecznicy z Toruńskiej Fundacji Stare Miasto oraz Pracowni Zrównoważonego Rozwoju solidnie przebadali toruńską Starówkę, między innymi przeprowadzając sondy, diagnozując społeczne potrzeby, analizując dokumenty miejskie, współpracując z przedsiębiorcami, mieszkańcami i urzędnikami. Efektem ich pracy okazała się społeczna koncepcja rewitalizacji, która trafiła na biurko miejskich urzędników. Miasto partycypowało w projekcie, dlatego też został on potraktowany poważnie i nie trafił do szuflady.
- Obecnie wdrażane są w życie nasze koncepcje i analizy, proces jest skomplikowany. Zmiany rozłożone są na lata i dotyczą obszernych dziedzin tematycznych: od rewitalizacji budynków strategicznych w ramach partnerstwa publiczno – prywatnego, po koncepcję przekształcenia miejscowych kloszardów w „kloszardów paryskich” – twierdzi Katarzyna Łuczak. – Warto zauważyć, że aby zmieniać starówki w Polsce należy najpierw rozwiązać ich problem socjalny. Obecnie te historyczne miejsca to bardzo często siedliska biedy i wykluczenia. Dlatego istotne jest by powstawały w nich na przykład świetlice dla dzieci z ubogich rodzin – dodaje założycielka Toruńskiej Fundacji Stare Miasto.
Aglomeracje, które zdecydowały się ożywiać własne starówki poprosiły o pomoc autorytety naukowe w tej dziedzinie. Do Torunia i o wiele mniejszego Leszna przyjechał niemiecki specjalista od rewitalizacji doktor Andreas Billert.
- To porywający człowiek, którzy na nogi postawił starówki w Dreźnie, Lubece, Frankfurcie nad Odrą – wylicza Katarzyna Łuczak. – Chętnie przyjeżdża do Polski, był zapraszany jako konsultant do wielu naszych miast. Też powinniście go zaprosić, jeżeli poważnie myślicie o renesansie łomżyńskiej starówki. On widzi sprawę wieloaspektowo – dodaje społeczniczka.
Sny o upadku
W latach trzydziestych dwudziestego wieku amerykański architekt Frank Lloyd Wright spekulował proroczo, że tradycyjne miasta zanikną, a ich mieszkańcy przeniosą się do rozległych dzielnic, w których zaczną powstawać wielkie domy z ogrodami i towarzyszącym im otoczeniem społeczno – gospodarczym. Przewidywania te sprawdziły się w latach powojennych, gdy tylko zaistniały sprzyjające warunki do „rozlewania się miast”. Aglomeracje zaczęły „puchnąć”, a negatywnym przejawem tego zjawiska stały się opustoszałe dzielnice historyczne, czyli starówki, które dawniej stanowiły podstawowe zaplecze dla działalności gospodarczo - handlowej. Współczesny specjalista od rewitalizacji dr Andreas Billert sugeruje, że polskie miasta „to pączki z dżemem”, rozrastają się na zewnątrz, a w środku jest społeczna, kulturowa i urbanistyczna dziura, którą można uratować od kompletnej zapaści stosując szeroki zakres instrumentów prawnych i korzystając w pierwszej kolejności z wyobraźni ludzi.
Okazja do zmiany zaistniała i w Łomży, przedsiębiorcy handlujący na Starówce podjęli współpracę oraz debatę nad przyszłością Starego Miasta. Do wzięcia udziału w dyskusji zapraszają mieszkańców, urzędników i społeczników. W każdy pierwszy poniedziałek miesiąca odbywać się będą w Restauracji „Na Farnej” debaty społeczne, których celem będzie opracowanie strategii rozwoju dla miejscowej Starówki.
Ożywienie idzie od dołu
Kraje Europy Zachodniej już w latach siedemdziesiątych zaczęły dostrzegać pierwsze objawy ożywienia gospodarczego centrów miast. Inicjatywa nie wyszła od władz publicznych, ale narodziła się oddolnie. W starych, zaniedbanych dzielnicach zaczęły powstawać pracownie artystyczne, a dzięki pojawieniu się bohemy zaczęły „wyrastać” kawiarnie, restauracje, kluby dyskusyjne. Miejsca dawniej opustoszałe, znowu tętniły życiem i stały się interesujące. Zaniedbane wcześniej dzielnice okazały się modne i atrakcyjne, także dla deweloperów, którzy zaczęli kupować stare kamienice. Ten proces, w fachowym języku zwany gentryfikacją, władze miejskie zaczęły traktować poważnie i przekierowały strumień finansowy z przedmieść na śródmieścia. Dzięki tej społecznej dynamice zachodnie starówki stały się ponownie centrami społecznej i kulturalnej aktywności, kreując gospodarczy dobrostan tych historycznych miejsc.
- Przyszłość Starego Miasta w Łomży zależy od tego, czy będzie ono w stanie stworzyć unikalną ofertę handlową, usługową i kulturalną – twierdzi Robert Sokołowski, właściciel Galerii „Aporia” na Starym Rynku. – Aby ten sukces osiągnąć należy przeprowadzić szeroką debatę oraz powiązać Starówkę z innymi atutami miasta i regionu, przyrodniczymi, historycznymi, architektonicznymi, czyli traktować ją jako określoną całość, która może być istotnym elementem ruchu turystycznego, przyciągać mieszkańców i turystów – dodaje malarz.
Budżet obywatelski
W Łomży na rok 2014 przyjęty został budżet obywatelski, mieszkańcy będą mogli zadecydować o sposobie zużytkowania trzystu tysięcy złotych. Na razie miasto nie wyznaczyło kryteriów na jakie projekty będą rozdysponowane środki. Budżet to także szansa na ożywienie lokalnej Starówki.
- Budżet partycypacyjny, to możliwość zgłaszania inicjatyw obywatelskich. Moglibyście w Łomży wprowadzisz mechanizm podziału miasta na regiony, tak aby każdy z nich dostał równomierną pulę finansową. Wtedy część pieniędzy zostałaby na Starówce – twierdzi Jarosław Ogrodowski. – Ale najpierw musicie stworzyć strategię rozwoju Starego Miasta, bez tego nie ruszycie z miejsca – dodaje aktywista społeczny.
Jolanta Święszkowska
fot. interpretacja grafiki Roberta Sokołowskiego
Komentarze