Co pięć minut fotoradar łomżyńskiej Straży Miejskiej rejestrował w ubiegłym roku zbyt szybko pędzącego kierowcę.
Choć urządzenie ustawiane było na ulicach miasta przez cały rok tylko 26 razy i pracowało łącznie 72 godziny, wychwyciło aż 882 przypadki przekroczenia dopuszczalnej prędkości. Efektem stało się wymierzenie do 31 grudnia 608 mandatów (nie znaczy to, że pozostałym się upiecze) na ponad 87 tysięcy złotych.
- Ściągalność kar mamy na poziomie 80 procent – mówi Bogdan Rutkowski, komendant Straży Miejskiej w Łomży. - Ubiegły rok był o tyle nietypowy, że po pewnej przerwie znów zwiększył się odsetek ukaranych kierowców miejscowych.
Według statystyk łomżyńskiej SM, rekordzista przeszarżował na alei Piłsudskiego o 108 kilometrów na godzinę. Najmniejsze zarejestrowane przekroczenia to 21 km/h.
Bogdan Rutkowski zapowiada, że miejski fotoradar będzie nadal pojawiał na ulicach Łomży.
- Były wątpliwości prawne., ale już zostały rozstrzygnięte. Dla nas najlepszym potwierdzeniem tego, że działamy zgodnie z prawem, są wyniki kontroli NIK z przełomu października i listopada ubiegłego roku. Żadnych uwag i zastrzeżeń nie było - podkreśla.
Straż Miejska nie korzysta z ustawionych na ulicach masztów ze skrzynkami na fotoradary. Wszystkie są w dyspozycji Inspekcji Transportu Drogowego. Strażnicy swoje urządzenie ustawiają tylko na trójnożnym statywie. I wcale nie ukrywają gdzie.
- Jest kilka takich miejsc w Łomży – informuje komendant Bogdan Rutkowski. - Aleja Piłsudskiego w okolicach szpitala, Szosa Zambrowska przy przystanku MPK jadąc od strony Zambrowa (choć tam częściej pojawiają policjanci ze swoim sprzętem pomiarowym), ulica Zawadzka w okolicach skrzyżowania z Księżnej Anny, ul. Sikorskiego na odcinku od ronda Lutosławskiego w kierunku mostu na Narwi, ulica Poznańska od strony Wojska Polskiego, ul. Nowogrodzka przy wylocie z miasta.
Nad innymi ewentualnymi miejscami ustawiania fotoradaru Straż Miejska będzie się jeszcze zastanawiać w porozumieniu z policją.
Komentarze