Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 08:47
Reklama

Żydzi w Łomży

Pozostały po nich w Łomży dwa cmentarze, dom przedpogrzebowy, budynek po dawnym szpitalu i wiele obiektów mieszkalnych oraz wspomnienia, te ostanie raczej efemeryczne.

Pozostały po nich w Łomży dwa cmentarze, dom przedpogrzebowy, budynek po dawnym szpitalu i wiele obiektów mieszkalnych oraz wspomnienia, te ostanie raczej efemeryczne. A przecież ich historia splotła się wielowątkowo z historią Polski, gdy do niej przybyli odczytali nazwę kraju jako „Polin”, czyli „tu się zatrzymaj, tu odpocznij”.

 

Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni

Wiatr łączył z polską piosenką i słowiańskim żalem” – „Elegia miasteczek żydowskich” Antoni Słonimski.

 

Od 2010 roku w Łomżyńskim Towarzystwie Naukowym im. Wagów trwają prace związane z przetłumaczeniem i wydaniem „Księgi pamięci gminy Łomża”.

- Otrzymujemy co rok dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego – mówi Elżbieta Żegalska, sekretarz Towarzystwa. – Liczymy, że po przetłumaczeniu księgi pamięci Żydów łomżyńskich, uda się też pozyskać środki na jej wydanie – dodaje.

 

Księgi pamięci to dokumenty i wspomnienia, które były tworzone po II wojnie światowej przez Żydów rozproszonych po świecie. Ich celem było upamiętnienie społeczności, która uległa Zagładzie, opisanie bogatego życia tej zróżnicowanej grupy.

- Księgi to przebogaty materiał historyczny – mówi Ewa Wroczyńska, która tłumaczy łomżyńską „Yizkor book”. – Księgi opisują te wspólnoty od środka, obrazują jak wyglądało życie mniejszości żydowskiej w Polsce, które skupiało się wokół domów modlitw, partii politycznych. Księga Żydów łomżyńskich, to pamięć ponad dwóch pokoleń przed Zagładą. Obejmuje zasięgiem Łomżę oraz jej okolice, na przykład Nowogród i Piątnicę – dodaje Ewa Wroczyńska, która mieszka w Tykocinie i przez lata była dyrektorem tamtejszego muzeum oraz kustoszem tykocińskiej Wielkiej Synagogi.

 

Pani Ewa zna biegle hebrajski, a właśnie w tym języku powstała opowieść o łomżyńskich Żydach. Została zredagowana w 1952 roku w Tel Awiwie przez Jom – Tow Lewińskiego. Później pojawiło się także tłumaczenie na język jidysz.

- Lewińskiemu zawdzięczamy bogate opisy Łomży widzianej oczami żydowskiej wspólnoty, to nie tylko redaktor księgi pamięci, ale także autor publikacji o obrzędach i obyczajowości Żydów, w której są również wzmianki dotyczące Łomży – mówi Ewa Wroczyńska. – W tworzeniu księgi brali udział profesjonalni historycy oraz laicy – dodaje znawczyni tradycji oraz historii żydowskiej.

 

Pani Ewa zapytana o opowieść z „Yizkor book”, która najbardziej zapadła jej w pamięć, opisuje żebraczkę, która przybyła do Łomży i według doniesień bezpośredniego obserwatora miała w sobie osobliwego Dybuka. Padała w drgawkach na ziemię, podnosiła się i śpiewała głosem kantora pieśni synagogalne, mówiła rzeczy, których nie mogła się nauczyć. Księga pamięci, poza anegdotami, zawiera też przebogaty materiał, który może stać się źródłem historycznych poszukiwań.

 

Z przetłumaczonych dotąd materiałów możemy uzyskać informacje o żydowskim szpitalu w Łomży oraz o analogicznych placówkach prowadzonych przez chrześcijan. W 1929 roku do żydowskiego szpitala przyjechał doktor Hefner i zorganizował w nim odział położniczy. Wcześniej kobiety religii mojżeszowej rodziły przy pomocy akuszerki, a w najlepszym razie – lekarza położnika. W pierwszym roku funkcjonowania placówka przyjęła czterysta kobiet – donosiła Gucia Awkowicz. „Do szpitala przybywało także wielu chrześcijan na leczenie i po leki. Ani razu nie zostali odprawieni z niczym. A bywały przypadki, że i tacy chrześcijanie, którzy znani byli z antysemickiego nastawienia oraz mające rodzić chrześcijańskie kobiety, które nigdy nie odznaczały się miłością do Izraela – wszyscy oni woleli wezwać lekarza żydowskiego i wybrać żydowską opiekę w żydowskim szpitalu”. W polskim szpitalu „Świętego Ducha”, przyjmowano także ludzi wszystkich religii. Pracował w nim „wychrzczony” Żyd, doktor Roman Londyński, którego grób z czarnego granitu możemy odnaleźć na starym cmentarzu w Łomży w części ewangelickiej. Doktor Londyński, mimo że zmienił religię, prowadził debaty z łomżyńskimi rabinami, często żartobliwe albo ironiczne. Na pytanie, dlaczego porzucił wiarę ojców, odpowiadał, że w Gemarze jest napisane, iż Mesjasz przyjdzie w pokoleniu, które będzie całkowicie niewinne albo całkowicie zdeprawowane. „I ja zatroszczyłem się o to, aby przyśpieszyć i uzupełnić pokolenie całkowicie obciążone winą” – miał mawiać zasymilowany lekarz.

W większości przypadków Żydzi unikali jednak pobytu w polskim szpitalu, gdyż „w każdym pokoju i kątku wisiały obrazy świętych oraz krzyże”. „Chodziły także słuchy o chorych Żydach, że przed śmiercią sprowadzano do nich księdza do spowiedzi i chory umierał z krzyżem w ręku”. Byli też w Łomży inni zasymilowani wyznawcy religii mojżeszowej, na przykład Lejb Karbowski, który prowadził „Hotel Polski”, nosił się jak polski szlachcic i zwykł mawiać, że nocują u niego księża, ale nigdy się nie zdarzyło się by w hotelu zatrzymał się jakiś rabin. Syn Lejby, Jehuda (Juliusz) Karbowski został lekarzem w żydowskim szpitalu, zasłużył się pomocą biedocie zamieszkującej ulicę Rybaki. Przyjaźnił się z polskimi elitami. Do czasu, bo gdy tylko państwowy wydział zdrowia próbował wyłączyć szpital żydowski ze struktur gminy wyznaniowej i przekształcić w okręgowy szpital chorób zakaźnych, Jehuda na znak protestu przestał składać wizyty w domach polskiej inteligencji... Losy rodziny Karbowskich z Łomży są przebogate, wystarczy wspomnieć, że synowie doktora to adwokat oraz legionista Piłsudskiego.

- Księgi pamięci to opisy życia codziennego, sportowego, kulturalnego – mówi Sławomir Zgrzywa. – W łomżyńskiej księdze są wzmianki o żydowskim teatrze amatorskim, do którego na występy przyjeżdżali wybitni aktorzy z Rachelą Kamińską i jej rodziną na czele. Są też ciekawe opisy życia politycznego. Podziały na tle ideologicznym, były wśród Żydów łomżyńskich olbrzymie, większe niż w społeczności polskiej – dodaje przedstawiciel Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Białymstoku Delegatura w Łomży.

 

Z księgi dowiadujemy się, że w Łomży działała przez kilka lat prawicowa organizacja żydowska Betar „jako narodowy związek skautów”. Licznych zwolenników miał lewicowy Bund, który walczył między innymi o prawa pracownicze. Pierwsze sygnały o działalności bundowców pochodzą z roku 1903. Uznanymi działaczami partii był Motł Biały oraz Jona, który walczył z fanatyzmem religijnym, choć był synem rabina. Sytuacja materialna większości Żydów nie była zadowalająca, byli sklepikarzami, drobnymi rzemieślnikami, a w najgorszym wypadku – robotnikami. Wykształcenie zdobywali w chederze, czyli religijnej szkółce, a tylko najbogatsi mogli wysyłać synów do jesziwy – wyższej szkoły talmudycznej. Pierwszą walkę łomżyński Bund stoczył o dwunastogodzinny dzień pracy (praca ówczesnego robotnika żydowskiego to od szesnastu do osiemnastu godzin). Ortodoksyjni Żydzi nie popierali bundowców: „Z Bundem walczyli rodzice, pracodawcy oraz policja”. W Łomży działała nawet grupa żydowskich osiłków, którzy rozbijali oddziały bundowców. W tym procederze prym wiedli Szalom oraz jego synowie, między innymi Ezra, którego głównym zajęciem było „wyzwalanie żołnierzy ze służby wojskowej poprzez zadawania im kalectwa”. Sława łomżyńskiego Bundu dotarła także do okolicznych miejscowości. W Jedwabnem wstawili się za pobitym robotnikiem, który nie chciał pracować w Szabat. Aktywiści polityczni oblegali miasteczko, aż pracodawcy zapłacili kontrybucję. Z zebranych wtedy pieniędzy powstała w Łomży tajna biblioteka robotnicza. Bundowcy zorganizowali także udany zamach na policjanta „wychrztę”, który na nich donosił. Zdrajca został zgładzony, a w efekcie ogłoszono w Łomży „stan wojenny” i przez dziesięć minut ulica Woziwodzka stanęła w ogniu wystrzałów.

 

Po wojnie polsko – bolszewickiej wielu Żydów spotkał odwet za rzeczywistą oraz domniemaną kolaborację z bolszewikami. W Bargłowie niedaleko Grajewa „wojsko polskie otoczyło Rosjan wycofujących się do Prus i zastąpiło im drogę”. Młodzież żydowska, która uciekała z bolszewikami została przez żołnierzy Hallera zgładzona. Równolegle rozpoczęły się prześladowania Żydów w Łomży. „Ciekawe było aresztowanie P. Gajsta oraz Motła Białego, którzy byli czynnymi działaczami Riwkomu”. Oskarżeni udowodnili podczas procesu, że ich współpraca z Rosjanami uchroniła miasto od gospodarczej zagłady, bo gdyby to stanowisko dostało się w ręce bolszewików, nastąpiłaby konfiskata przedsiębiorstw i towarów. Proces był relacjonowany w całej Polsce, a oskarżonych wypuszczono na wolność. Podobna sprawa sądowa miała miejsce w Kolnie, tam oskarżonym o przynależność do policji bolszewickiej udało się dowieść, że działali na korzyść mieszkańców, gdyż uchronili ich od konfiskaty majątków.

- W księdze są informacje o członkach partii politycznych, wiceburmistrzach i wiceprezydentach, bo zwykle Żydzi mieli istotną reprezentację polityczną w Łomży – mówi Sławomir Zgrzywa. – Opisane są przedwojenne fabryki, na przykład fabryka maszyn rolniczych Orłowskiego. Księga jest niebywałym źródłem wiedzy o dziewiętnastowiecznej oraz dwudziestowiecznej Łomży. Są w niej relacje żydowskich autorów, miedzy innymi Chaima Herzoga, szóstego prezydenta Izraela, o jego dalekich przodkach – podkreśla Sławomir Zgrzywa.

 

Nie ma już tych miasteczek, przeminęły cieniem,

I cień ten kłaść się będzie między nasze słowa” – „Elegia żydowskich miasteczek” Antoni Słonimski.

GALERIA ZDJĘĆ

 

Jolanta Święszkowska

 

Tekst nie jest opracowaniem historycznym, lecz luźną interpretacją przeczytanych materiałów z „Księgi pamięci gminy Łomża”.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama