Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Starego Miasta czeka na uchwalenie, jest konsultowany z konserwatorem, ale Urząd Miejski ma z tym pewne problemy. Pracownicy Ratusza „zapomnieli” na przykład, że plan może regulować kwestie związane z szpecącymi Starówkę reklamami i szyldami.
Estetyczne kontrowersje wokół Starówki w Łomży narastają – glazura na budynkach, obskurna Hala Targowa, podupadłe kamienice z arkadami, zmieniona konstrukcja dachowa na późnoklasycystycznej kamienicy na rogu ulicy Rządowej i Radzieckiej, godzące w poczucie piękna szyldy i reklamy. Konserwator rozkłada ręce, bo przedmiotem ochrony jest w praktyce tylko historyczny układ ulic Starego Miasta sięgający czasów średniowiecza i kilka obiektów, które znajdują się w rejestrze albo w ewidencji zabytków. Brakuje ważnego dokumentu prawa miejscowego, który byłby dla urzędnika pomocnym narzędziem.
- Komisje konserwatorskie wydały odpowiednie wytyczne do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, ale nie znalazły one potwierdzenia w przesłanym do nas niedawno przez Urząd Miejski dokumencie, więc go nie zaakceptowaliśmy i odesłaliśmy z zaleceniami do Ratusza – mówi Bolesław Gadawski, konserwator zabytków w łomżyńskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Białymstoku.
Zignorowane zostały uwagi konserwatora dotyczące ujednolicenia reklam i szyldów. W ocenie służb ochrony zabytków, tylko dokument prawa miejscowego, który określi dopuszczalne formy architektury, oznakowanie zakładów handlowych i usługowych, szeroko pojęte kwestie funkcjonalno - estetyczne, może uratować Starówkę w Łomży.
Starówka – łaźnia miejska z Duchampem w tle
- Są kontrowersje estetyczne, ale nie mam żadnych podstaw prawnych, aby odmówić właścicielowi współczesnego budynku wykonania takiej, a nie innej elewacji – tak o pokryciu glazurą budynku na rogu ulicy Farnej i Dwornej mówi Bolesław Gadawski. Dosłownie kilka dni temu dom z lokalami usługowymi, który znajduje się naprzeciwko zabytkowej Katedry został pokryty błyszczącymi płytkami. Ten trend zresztą nie jest nowy – inne budynki na Starówce także pokryte są glazurą, tylko w mniejszym zakresie. Po dołączeniu bidetów, pryszniców i innych elementów łazienkowych, moglibyśmy śmiało aspirować, by Starówka w Łomży otrzymała imię znanego artysty od ready-made Marcela Duchampa, którego osobliwa fontanna-pisuar w świecie sztuki wywołała spory skandal i jest uznawana przez znawców za jedno z najbardziej wpływowych dzieł sztuki dwudziestego wieku.
- Ten trend glazurniczy obserwujemy nie tylko w Łomży, ale i w Zambrowie. Zabronić tego nie możemy. Istnieją w Polsce miasta o trwałej strukturze mieszczańskiej, z wyraźnymi architektonicznymi wyznacznikami tej grupy społecznej, takie jak Toruń, Gdańsk. Łomża nie ma spójnej zabudowy świadczącej o mieszczańskim etosie, ten brak odniesień estetycznych i kulturowych pośrednio wywołuje obecną sytuacją – mówi Bolesław Gadawski.
Kamienica z mansardowym dachem
Na rogu ulicy Rządowej i Radzieckiej usytuowana jest okazała kamienica późnoklasycystyczna. Przetrwała wojnę, ale nie widnieje w rejestrze zabytków. Po wykupieniu jej przez prywatnego inwestora miała stać się perełką Starówki, te plany pokrzyżował mansardowy dach, zwiększający możliwości użytkowania poddasza, przez niektórych nazywany „metalową trumną”.
- W przeszłości kamienica miała dach dwuspadowy i taki powinien pozostać po „remoncie” – twierdzi Bolesław Gadawski.
Właściciel kamienicy 7 marca dokonał w Urzędzie Miejskim w Łomży zgłoszenia prac remontowych, które - zdaniem Ratusza - „nie wymagały pozwolenia na budowę”.
- Do zgłoszenia nie było wymagane przedłożenie projektu budowlanego, a jedynie zgoda konserwatora – informowała nas kilka miesięcy temu Anna Sobocińska, rzecznik UM w Łomży.
- Wydaliśmy pozwolenie na pokrycie dwuspadowego dachu blachą, a nie na tak znaczną zmianę konstrukcji dachowej – wyjaśnia z kolei Bolesław Gadawski.
To że dach starej kamienicy nie pasuje do historycznych aspektów Starówki, widzi każdy, kto przechadza się po Starym Rynku. Nie wszystkim jednak znane są zależności pomiędzy zmianą konstrukcji dachowej, a kompetencjami poszczególnych urzędników. Nadzór budowlany i miejski architekt nie zaprotestowali widząc w jakim kierunku zmierzają prace budowlane, choć kamienica znajduje się nieopodal ich gabinetów.
- Około trzech tygodni temu otrzymaliśmy z Ratusza pismo z prośbą o uzgodnienie warunków zabudowy, dotyczyło ono wspomnianej kamienicy. Była w nim zapisana zgoda na dach dwuspadowy lub mansardowy, choć nigdy wcześniej o mansardowym nie wspominano – mówi Bolesław Gadawski. Konserwator dokumentu nie podpisał. Nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, czy wspomniane pismo dotyczące warunków zabudowy było próbą legalizacji budowlanej samowoli i kto dopuścił do tej sytuacji?
- Nie sądzę żeby była to wina właściciela, który kamienicę odkupił od miasta i tylko dzięki temu nie popadła ona w kompletną ruinę – twierdzi Gadawski.
Czego brakuje?
Podczas konsultacji społecznych (organizuje je Urząd Miejski w Łomży przy współudziale Ośrodka Wspierania Organizacji Pozarządowych w Białymstoku) dotyczących rewitalizacji i przyszłego zagospodarowania Hali Targowej, estetycznego postrachu Starego Miasta, dyrektor Miejskiego Domu Kultury – Domu Środowisk Twórczych stwierdził: „to, co nie działa na Starówce, to konserwator”.
- Starówka to nasza wspólna sprawa, a pan Roman Borawski jest pracownikiem miejskiej instytucji kultury i on także powinien zabiegać, zwłaszcza u własnych mocodawców, aby miasto wyglądało estetycznie – mówi Bolesław Gadawski. - Konserwator musi pilnować dokumentacji, nie ma kompetencji by zwalczać niewielkie, ale szpecące miasto reklamy. Pracownicy miejskich instytucji kultury powinni zabiegać w Urzędzie Miejskim o respektowanie wymogów estetycznych. Kiedyś tego typu sprawami zajmował się Wiesław Sielski, wojewódzki plastyk, a dziś jest „dziura” po nim, po jego zaangażowaniu i ambicjach.
Bolesław Gadawski przyznaje jednocześnie, że na styku urzędniczych kompetencji - konserwatora, architekta miejskiego, nadzoru budowlanego - także jest pewna luka. Mógłby ją wypełnić miejski konserwator, tego typu etat sprawdza się w urzędach miejskich w Suwałkach, Toruniu, Sandomierzu. Tak „umocowany” konserwator ma pełny wgląd w sprawy miasta, prowadzi spacery audiowizualne, kontroluje reklamy, sprawdza czy nie dochodzi do samowoli budowlanych.
Ewa Tomaszewska, starszy inspektor w łomżyńskiej delegaturze WUOZ w Białymstoku, prowadzi postępowania administracyjne dotyczące Łomży. Problemy Starówki to także jej problemy. Wydaje pozwolenia i zalecenia konserwatorskie. Pracuje na pół etatu. Podobno ma bardzo dużo pracy.
- Konserwatorzy z delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Białymstoku prowadzą postępowania administracyjne, podejmują decyzje na podstawie prawnej dokumentacji. My nie mamy czasu sprawdzać wszystkich reklam, szyldów. W sezonie przedwyborczym jesteśmy wręcz zarzucani wnioskami, bo prezydenci, burmistrzowie, wójtowie, radni walczą o głosy i dokonują rozmaitych inwestycji, także na terenach chronionych, aby zdobyć ponownie mandat. Jesteśmy od wydawania zaleceń konserwatorskich i pozwoleń – mówi Bolesław Gadawski.
Czy miejski konserwator rozwiązałby problemy brzydkiej łomżyńskiej Starówki – trudno powiedzieć. Zawsze istnieje ryzyko, że tego typu stanowisko może się wiązać z konfliktem interesów. Miejski konserwator mógłby przecież być zbyt lojalny wobec decyzji własnego mocodawcy – prezydenta. Biorąc jednak pod uwagę ryzyko związane z dalszą degradacją Starówki - czas na odważną decyzję włodarzy miasta. Starówka potrzebuje urzędnika z wyobrażnią.
J.Święszkowska
Komentarze