W niedzielę 11 sierpnia Mszą świętą w kościele parafialnym pw. św. Wojciecha Biskupa Męczennika w Porytem uczczono pamięć sierż. Mariana Borysa. Następnie przy tablicy pamiątkowej w lesie przy drodze między Borkowem a Zaskrodziem złożono kwiaty i zapalono znicze.
Takie uroczystości są żywa lekcją historii, zwłaszcza dla młodego pokolenia Polaków.
– Przede wszystkim 12 sierpnia przypada 70. rocznica tragicznej śmierci Mariana Borysa, syna tej ziemi – powiedział ks. kanonik dr Andrzej Mikucki, dyrektor Caritas Diecezji Łomżyńskiej i jednocześnie kapelan Związku Narodowych Sił Zbrojnych.
Marian Borys urodził się 30 lipca 1927 roku we wsi Zabiele, leżącej nieopodal Kolna, jako syn Bolesława i Rozalii z domu Boć. Był drugim, po urodzonym w 1924 r. Władysławie, synem Borysów. Po Marianie rodzice doczekali się jeszcze dwóch synów: Franciszka (ur. 1930 r.) oraz Antoniego (ur. 1933 r.). Marian Borys pierwsze lata życia spędził przy rodzicach, ukończył pięć klas szkoły powszechnej. Od najmłodszych lat, przejawiał duże zdolności, które świadczyły o jego wysokiej inteligencji. Ponadto posiadał poetyckie zacięcie, czemu dał wyraz w wierszach, które tworzył m.in. w okresie działalności partyzanckiej.
W uroczystościach udział wzięli mieszkańcy parafii Poryte, samorządowcy oraz członkowie Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręgu Łomża.
– Staramy się pamiętać o polskich bohaterach, ponieważ jeżeli nie będziemy pamiętać o tym, co działo się na przestrzeni dziejów, jesteśmy skazani na powtarzanie tych samych błędów – powiedział przy symbolicznym grobie „Czarnego” Dariusz Syrnicki, badacz historii, prezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręgu Łomża.
Wybuch wojny zmusił młodego Mariana Borysa do przerwania nauki. W chwili rozpoczęcia się globalnego konfliktu miał 12 lat. Sowiecka okupacja (wrzesień 1939 r. – czerwiec 1941 r.) pozostawała poza bezpośrednią świadomością dorastającego chłopca.
Do konspiracji niepodległościowej Marian Borys przystąpił podczas okupacji niemieckiej w 1943 r. – miał 16 lat. Służył w szeregach Armii Krajowej (AK) pod pseudonimem „Sęk”. Żołnierzem AK/AKO, a następnie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN) pozostawał do początków 1947 r., kiedy to skorzystał z komunistycznej amnestii. Bezpieka nie pozwoliła mu na tzw. „normalne życie”, stał się celem jej działań. Funkcjonariusze „resortu” postanowili wykorzystać „Sęka” jako informatora. 7 grudnia 1947 r. został zmuszony przez funkcjonariusza zbrodniczego Urzędu Bezpieczeństwa sierż. Józefa Prokopa do złożenia deklaracji o podjęciu współpracy z Powiatowym Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Kolnie. Marian Borys nie został „szpiclem”: po wyjściu z budynku zerwał kontakt z funkcjonariuszami i zaczął się ukrywać. Na początku stycznia 1948 r. nawiązał łączność z plut. Stanisławem Waszkiewiczem „Piskorzem”, który był w tym czasie szefem Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS – oddziały bojowe) Komendy Powiatu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (KP NZW) kryptonim „Łużyca” – „Łuków”, która terytorialnie obejmowała powiat kolneński, część ostrołęckiego oraz piskiego. Komenda Powiatu NZW „Łużyca” – „Łuków” wchodziła w skład Okręgu NZW „XVI” (Północne Mazowsze).
Jak podają źródła historyczne Urząd Bezpieczeństwa miesiącami starał się dopaść „Czarnego”, dziesiątki funkcjonariuszy szukało możliwości ustalenia miejsca jego przebywania. Kluczowy w tych działaniach okazał się werbunek, w charakterze agenta Władysława Wesołowskiego, byłego podkomendnego „Jastrzębia”. Pozyskany agent przyjął pseudonim „Krzakowski”. Funkcjonariusze stworzyli mężczyźnie „legendę”, która mówiła o tym, iż jest on poszukiwany przez UB i tym samym musi się ukrywać. „Krzakowski” skontaktował się z „Jastrzębiem” 30 czerwca 1954 r. i poinformował go, że jest poszukiwany przez UB, ponadto poprosił o dołączenie do „Czarnego”. Sierżant Borys chciał pomóc „Krzakowskiemu” i 20 lipca 1954 r. przyjął zdrajcę do patrolu. Przez kolejne pięć dni „Czarny”, „Jastrząb” i agent ukrywali się wspólnie. Po tym czasie „Czarny” zarządził rozproszenie grupy, ale na 12 sierpnia w okolicach wsi Zaskrodzie (pow. kolneński) wyznaczył miejsce i czas kolejnego spotkania. Właśnie na to czekał „Krzakowski”. Po rozejściu się patrolu poinformował swych mocodawców o dacie i miejscu spotkania. W umówionym terminie „Czarny” podążył ku przeznaczeniu. Wpadł w zastawioną przez UB zasadzkę. Sierżant Marian Borys „Czarny” nie dał wziąć się żywym. tak jak przewidywał w swym Życiorysie, Poległ w walce.
Następnie przy tablicy pamiątkowej w lesie przy drodze między Borkowem a Zaskrodziem złożono kwiaty i zapalono znicze.
Komentarze