- Plan był na ponad 400 powtórzeń. Dlatego też zacząłem robić po 7 powtórzeń w każdą minutę, ale dyspozycja tego dnia była na tyle dobra, że zacząłem zwiększać do 8 powtórzeń, następnie 9 i ostatnie 10-15 minut wykonywałem po 10 powtórzeń w serii – mówi Damian Olender. - W ustanowieniu rekordu problemem nie był ciężar sztangi, a oddech. Jednak gdy wydłużałem liczbę powtórzeń, dłużej mogłem wytrzymać pod wodą, a czas na odpoczynek skracał się – dodaje.
Jak przyznaje przygotowania do pobicia rekordu to tak naprawdę kilkanaście solidnie przepracowanych lat.
- Można powiedzieć, że przygotowania do pobicia rekordu trwały 16 lat, bo tyle ogółem trenuje na siłowni i wykonuje martwe ciągi, ale stricte pod ten rekord pod wodą wykonałem 3-4 treningi, które polegały na wykonywaniu martwych ciągów na wstrzymanym powietrzu, co miało choć trochę odzwierciedlić próbę pobicia rekordu. Dodatkowo wykonywałem systematycznie ćwiczenia oddechowe – wyjaśnia Damian Olender.
Rekord w kategorii: „Najwięcej martwych ciągów z obciążeniem 100 kg wykonanych pod wodą w ciągu 1 godziny” jest drugim na koncie Damiana Olendra. Łomżyniak ze stukilową sztangą jest dobrze obeznany. 21 kwietnia 2023 roku ustanowił rekord Polski w kategorii: „Najwięcej martwych ciągów z obciążeniem 100 kg wykonanych w ciągu 12 godzin”, podnosząc sztangę 2768 razy.
- Taka liczba powtórzeń daje podniesionych ponad 276 ton, średnio prawie 400 kg w każdą minutę przez 12 godzin – uświadamia Damian Olender.
Jak zapowiada łomżyniak ustanowione dwa rekordy Polski to dopiero początek.
- Na koncie mam już dwa, a w planach są kolejne. Na tę chwilę konkretnych nie mam, ale chciałbym ich z pewnością więcej. W tym roku na pewno jeszcze jeden. Jestem gotów do bicia rekordów znacznie cięższych i dłuższych. Chciałbym zrobić coś 24-godzinnego. Podoba mi się przełamywanie własnych granic, jest to trochę uzależniające, dlatego też kolejny rekord chciałbym żeby był naprawdę wymagający – tłumaczy łomżyniak. - Przygotowany juz jestem bo jestem cały czas w treningu, ale z każdym rekordem wiąże się jego organizacja. Od opłaty dla biura rekordów, po przygotowanie kamer (każdą próbę rekordu trzeba nagrać) czy znalezienie miejsca w którym dany rekord mógłbym wykonać. Przy ostatnim rekordzie pomogła mi firma Ostrovit, której bardzo dziękuje. Jeśli znalazłaby się inna chętna firma wesprzeć moje rekordy byłbym bardzo wdzięczny. Ja ze swojej strony mogę zaoferować reklamę i oczywiście nowy rekord – zachęca Damian Olender.
Komentarze