Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:40
Reklama

Prawo jazdy stracimy tylko na miesiąc? Tego chce resort sprawiedliwości

Nie na 3 miesiące, a na 30 dni. Tylko na tyle mają tracić prawa jazdy kierowcy, którzy przekroczą prędkość w terenie zabudowanym. To pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości.

Rocznie kilkadziesiąt tysięcy kierowców traci prawo jazdy na 3 miesiące. W 2021 roku spotkało to ponad 50 tys. osób. W 2022 było ich już dużo mniej, bo „tylko” 28,9 tys. Tak zadziałała zmiana przepisów o ruchu drogowym.

Na ile traci się prawo jazdy?

Prawo jazdy jest zabierane w sytuacji, gdy kierowca zostanie złapany na przekroczeniu prędkości o 50 km/h w obszarze zabudowanym.

Formalnie sprawa wygląda tak:

przekraczając dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym, kierujący traci prawo jazdy na 3 miesiące;

jeżeli w tym okresie kierowca pomimo zakazu nadal będzie prowadził samochód, to okres zatrzymania prawa jazdy zostanie wydłużony do 6 miesięcy;

jeżeli dana osoba po raz kolejny będzie kierowała pojazdem w wydłużonym okresie zatrzymania prawa jazdy, zostaną jej cofnięte uprawienia do kierowania pojazdami.

Niekonstytucyjny przepis

Wszystko to zmieniło się jednak 13 grudnia 2022 r., gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zabieranie prawa jazdy w takich sytuacjach jest niekonstytucyjne. Nie chodzi o samą karę, ale sposób jej wymierzenia.

TK stwierdził, że automatyzm wydawania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy jest nie do pogodzenia z art. 2 Konstytucji. Nie może być tak, że policja zatrzymuje kierowcę, zawiadamia starostę o wykroczeniu, a ten formalnie odbiera dokument. W takiej sytuacji kierowca nie ma prawa do obrony. Nie ma możliwości udowodnienia, że doszło do pomyłki. Nawet jeżeli pójdzie ze sprawą do sądu, to wyrok zapada najczęściej już po upływie czasu, w którym kierowca nie miał prawa jazdy.

Dlatego zatrzymywanie dokumentu nie może się odbyć na podstawie suchej informacji policji o tym, że ktoś dopuścił się wykroczenia.

Kierowcy mogą czekać nawet kilka lat

Problem w tym, że policja nadal tak działa. Sama z siebie nie bierze pod uwagę wyroku TK i czeka na zmianę przepisów. Parlament powinien zacząć działać niezwłocznie, ale praktyka pokazuje, że kierowcy na zmiany w prawie mogą czekać nawet kilka lat.

Coś się jednak w tej sprawie ruszyło. Otóż Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt zmian przepisów. Zakładano, że zostaną przyjęte wstępnie jeszcze w lutym, ale tak się nie stało i wciąż trzeba czekać. Sprawa jest skomplikowana, bo zmiana musi objąć nie tylko Prawo o ruchu drogowym, ale także Kodeks karny.

Co zawiera resortowa propozycja?

Opisuje ona procedurę od pomiaru prędkości do zatrzymania prawa jazdy. Kierowca ma otrzymać czas na wypowiedzenie się we własnej sprawie. Na pewno nie będzie on długi, bo Ministerstwo Sprawiedliwości nie chce, żeby kierowcy przeciągali procedurę.

Zmiany mają także określić jeden obowiązujący wzór postępowania, bo teraz jest z tym różnie. W jednych powiatach kierowca ma się stawić osobiście, w innych nie musi tego robić. Po zmianach w całym kraju ma być jednakowo.

Jak podaje RMF FM, w przepisach ma zajść jeszcze jedna poważna zmiana. Resort sprawiedliwości zaproponował, żeby kierowca nie tracił prawa jazdy na 3 miesiące, ale tylko na miesiąc.

Potwierdził to wiceminister infrastruktury Rafał Weber: – Takie jest założenie. Będziemy o nim rozmawiać w trakcie konsultacji i uzgodnień międzyrządowych – przyznał.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama