Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 15:26
Reklama

Polacy zapłacą podatek na budowę elektrowni jądrowej? Rząd to rozważa

Czy będziemy płacili nowy podatek? Podatek na budowę elektrowni jądrowej? Rząd rozważa taką możliwość. Kilka złotych miesięcznie doliczałby nam do rachunków za prąd.

Autor: iStock

Budowa elektrowni jądrowej będzie kosztowała – jak policzył premier – 100 miliardów złotych. Na razie nie wiadomo, jak ta gigantyczna inwestycja będzie finansowana. Rząd chce, żeby Amerykanie weszli ze swoim kapitałem i np. kupili 49 procent udziałów w nowej elektrowni.

Skąd zamierza wziąć pozostałe 51 proc.? Najpewniej z kredytów. Tyle że przy obecnym poziomie stóp procentowych ich koszt byłby niebotyczny. Dlatego w rządzie pojawił się pomysł powrotu do tak zwanej opłaty jądrowej, pomysłu dawnego Ministerstwa Energii sprzed 4 lat.

Gdyby jej wysokość ustalić np. na 10 zł miesięcznie doliczane co miesiąc do każdego rachunku, to rocznie państwo zebrałoby 2 miliardy złotych.

Punkty widzenia

W tej sytuacji zasadne wydaje się pytanie, czy finansowanie tak priorytetowej dla rządu i ważnej dla Polski inwestycji nie powinno być już ustalone i przyklepane?

Piotr Maciążek ze Strefainwestorow.pl, przypomina, że przez ostatnie 7 lat rząd nawet nie wspominał o finansowaniu gigantycznej inwestycji. Dopiero w styczniu tego roku w czasopiśmie SGH pojawił się artykuł 2 urzędników resortu klimatu i środowiska, którzy ogłosili model SaHo, spółdzielczy.

– Problem w tym, że jest to model czysto teoretyczny, nigdzie niewdrożony – czytamy w publikacji Infor.

Tymczasem w opinii Piotra Maciążka powinniśmy swoje plany opierać na rozwiązaniach, które sprawdziły się w innych krajach.

Z tym punktem widzenia nie zgadza się Maciej Lipka z Narodowego Centrum Badań Jądrowych. W jego opinii optymalny model powinien zmierzać do maksymalnego zaangażowania kapitału krajowego, żeby obniżyć jego koszt. – A takim jest SaHo – mówi w publikacji Infor.

Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl jako dobry przykład myślenia o pieniądzach przywołuje Węgry, które najpierw ustaliły sposób finansowania, a dopiero potem podpisały kontrakt. Polska zrobiła dokładnie na odwrót. Jak zwykle.

 

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama