Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 02:02
Reklama

Jakub Waga, zioła, leki ziołowe i epigenetyka [FOTO]

– Łacińska zasada „primum non nocere”, czyli „po pierwsze nie szkodzić”, nie dotyczy wyłącznie pacjenta, którego przyjmuję w swoim gabinecie, ale także jego nienarodzonych jeszcze wnuków. Stosując w odpowiedni sposób surowce roślinne możemy oddziaływać pozytywnie epigenetycznie na przyszłe pokolenia. Od nas, naszego stylu życia zależy, czy nasze wnuki urodzą się zdrowe, w jaki sposób przebiegać będzie ekspresja genów – przekonywała lekarka dr n. med. Justyna Stępkowska z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, podczas konferencji popularnonaukowej pt. Jakub Ignacy Waga - w 150. rocznicę śmierci autora „Flory polskiej”. Wydarzenie zgromadziło w Akademii Nauk Stosowanych w Łomży między innymi botaników, fitoterapeutów, osoby zaangażowane w ochronę unikalnych gatunków roślin przed zanikaniem z ekosystemu, pasjonatów krajowej flory i naturalnej medycyny.
  • Źródło: ANSŁ

Autor: Jacek Bochenko

Jakub Ignacy Waga urodził się w Grabowie niedaleko Łomży, jego dzieło przyrodnicze „Flora polska” zawiera opisy 1061 gatunków dziko rosnących krajowych roślin na terenie dawnego Królestwa Polskiego. W 2022 roku Łomżyńskie Towarzystwo Naukowe im. Wagów ogłosiło Rok Jakuba Wagi i podjęło się spopularyzowania wiedzy na temat dokonań wybitnego botanika. Popularnonaukowa konferencja, która odbyła się a Akademii Nauk Stosowanych w Łomży przybliżyła odbiorcom postać Jakuba Wagi, ale przede wszystkim rzuciła światło, jak wygląda dorobek botanika w świetle współczesnych badań z zakresu botaniki oraz fitoterapii. Wydarzenie składało się z czterech paneli: panel wprowadzający zderzał przeszłość ze współczesnością badań naukowych i zastosowań roślin, panel historyczno-kulturowy przybliżał postać rodu Wagów, dwa pozostałe panele, botaniczny oraz zielarski otwierały naukową dyskusję.

Dziedzictwo przeszłości i kształtowanie przyszłości

Śladami Jakuba Wagi od lat podąża Teresa Grużewska z Muzeum Przyrody – Dwór Lutosławskich w Drozdowie. We „Florze polskiej” natrafiła na opis i miejsce występowania pięciornika skalnego w dorzeczu Narwi, nieopodal wsi Drożęcin. Gatunek ten był uważany za bardzo rzadki już w XIX wieku, czyli w czasach Jakuba Wagi, a współcześnie za ginący. Botaniczka z Drozdowa wyruszyła w wyprawę poszukiwawczą i na skarpie przy rzece, odnalazła roślinę. Dzięki jej staraniom pięciornik skalny został objęty ochroną czynną. Oznacza to, że botaniczka zebrała nasiona pięciornika, wysiała je w hodowli zachowawczej przy dworze Lutosławskich, a następnie nasadziła je w miejscu jego pochodzenia. Czy pięciornik skalny przetrwa polskie susze, dramatycznie niski poziom gruntowych wód słodkich? – Powinniśmy modlić się o deszcz – mówiła Teresa Grużewska. Dla niej nadzieją jest fakt, że na skarpie nieopodal Drożęcina odnalazła jedną siewkę pięciornika. Oznacza to, że jeden okaz rozsiał się bez ingerencji człowieka. Siłami natury.

Dr n. med. Justyna Stepkowska od lat leczy swoich pacjentów ziołami. – Zioła mają synergistyczne działanie, jeśli usprawniają pracę wątroby to poprawiają też kondycję skóry. Ich stosowanie wymaga wiedzy, doświadczenia, gdyż zioła działają na organizm człowieka wieloaspektowo – wyjaśniała lekarka. Jej zdaniem olbrzymim problemem współczesnej medycyny jest tzw. polifarmakoterapia, czyli stosowanie jednocześnie kilku leków, zwłaszcza przez osoby starsze, które mają wiele schorzeń. – Surowiec zielarski można dobrać tak, aby oddziaływał jednocześnie na kilka schorzeń, leczył nadciśnienie i wspomagał pracę serca – wyjaśniała dr n. med. Justyna Stępkowska. W swoim dorobku lekarza praktyka ma liczne przypadki wyleczenia pacjentów, którzy trafiają do niej po nieudanej terapii silnymi lekami. Przykład: dermatolog leczy rozległe zmiany skórne stosując maść ze sterydem, nieskutecznie. Po dwumiesięcznej fitoterapii pacjentka jest zdrowa. – Leczyć należy nie objawy choroby lecz jej przyczynę. W tym przypadku była to kandydoza przewodu pokarmowego, która dawała zmiany skórne u młodziutkiej pacjentki – wyjaśniała dr. n. med. Justyna Stępkowska. I dodawała, że w akademickim kształceniu medycznym w Polsce, brakuje bloków tematycznych poświęconych fitoterapii, a ona jest osobiście zaangażowana w popularyzację leczenia ziołami. Wiedzę wyniosła z rodzinnego domu, będąc lekarzem wykorzystuje ją tworząc optymalne schematy leczenia swoich pacjentów ziołami. Uważa, że to co było przedmiotem dawnej wiedzy naszych babć, powinno być naukowo zbadane i pragmatycznie stasowane w medycynie. – Łatwiej jest badać działanie leku, który ma jedną substancję czynną, niż surowiec zielarski, który tych substancji ma wiele i ich różnicowane stężenie w liściach, korzeniu, łodydze – wyjaśniała lekarka. Podkreślała, że na gruncie epigenetyki, czyli nauki o zmianie ekspresji genów, która nie wynika ze zmian pierwszorzędowej struktury DNA, udowodniono pozytywne działanie ziół. Epigenetyka pokazuje mechanizmy dziedziczenia pozagenowego. Zespół zmian poszczególnych genów jest dziedziczony i może być modyfikowany przez czynniki zewnętrzne, takie jak dieta, stres, palenie papierosów, nadużywanie leków. Upraszczając: od diety naszej babci, stylu jej życia, przeżytych traum, zależą nasze głębokie wzorce psychologiczne oraz predyspozycje do określonych chorób. A niektóre zioła, warzywa i przyprawy maja moc kreowania dobrych genów u naszych wnuków.




Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama