W ostatnim czasie sporo zamieszania narobiła informacja, że do strażaków w całym kraju trafił jodek potasu – preparat chroniący przed negatywnym wpływem promieniowania radiacyjnego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji uspokaja jednak, że jest to tylko działanie profilaktyczne, bo realnego zagrożenia na razie nie ma.
Niepokój może wzbudzić informacja, którą podala „Rzeczpospolita“. Dyrektorzy szkół w całej Polsce informują, że placówki te mogą pośredniczyć w dystrybucji środka blokującego wchłanianie jodu-131. W przypadku alarmu, preparat miałby trafić do każdego ucznia i pracownika w ciągu maksymalnie 6 godzin.
Urzędnicy twierdzą, że zagrożenie jest minimalne, jednak z Ukrainy regularnie napływają informacje o ostrzeliwaniu przez Rosjan elektrowni atomowej.
Farmaceuci i lekarze alarmują, że spożywanie jodku potasu lub tzw. płynu Lugola tak na wszelki wypadek może być niebezpieczne dla zdrowia. Wśród niepożądanych objawów występują m.in. biegunka, bóle brzucha i metaliczny posmak w ustach.
Rządzący zapewniają, że na wypadek skażenia radioaktywnego dla każdego obywatela została zabezpieczona odpowiednia dawka jodku potasu, a wszelkie działania mogące powodować tego typu zagrożenie są monitorowane stale przez Państwową Agencję Atomistyki.
Komentarze