Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 02:20
Reklama

Zmasakrował żonę i popełnił samobójstwo? Śledztwo wyjaśni, co się stało

Choć nikt nie przypuszczał, że może dojść do tragedii, zginęły dwie młode osoby. Prokuratura zbada, czy brutalne morderstwo kobiety ma związek z samobójstwem jej męża.

Autor: screen Google Maps

Do wstrząsających wydarzeń doszło w sobotni wieczór. Jak wynika z ustaleń „Faktu”, 39-letni Tomasz S. mógł zamordować swoją żonę, która wyprowadziła się od niego, bo chciała zacząć nowe życie. Para doczekała się dwójki dzieci, ale ciało Katarzyny S. znalazła w domu jej 17-letnia córka z poprzedniego związku.

Zmasakrowane ciało

– Dziewczyna znalazła zmasakrowane ciało matki. Wybiegła z bloku z krzykiem, że mama by sobie tego nie zrobiła i że wszędzie jest pełno krwi – opowiadała dziennikowi jedna z sąsiadek kobiety.

Nieoficjalnie wiadomo, że 38-latka została dotkliwie pobita, a jej ciało leżało w kałuży krwi. Choć doznała poważnych obrażeń, najprawdopodobniej to uduszenie było bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety

– Wstępne ustalenia wskazują, że najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu tej pani było uduszenie poprzez ucisk na narządy szyi – powiedział „Faktowi” Sławomir Karmowski z Prokuratury Okręgowej w Elblągu.

Nie poradził sobie z wyrzutami sumienia?

Prokuratura nie wyjaśnia, czy to Tomasz S. – mąż zamordowanej Katarzyny – był odpowiedzialny za jej śmierć. Wiele jednak na to wskazuje.

W dniu zabójstwa mężczyzna miał być widziany w miejscu tragedii. W sobotę spędzał czas na grillowaniu w swojej rodzinnej miejscowości – Rychlikach. Kiedy zadzwoniła do niego córka ofiary, żeby poinformować o zdarzeniu, nieoczekiwanie zadzwonił do swojej mamy i poprosił, aby opiekowała się dziećmi. Zaniepokojona telefonem kobieta pojechała do syna. Znalazła go martwego – popełnił samobójstwo.

– W przypadku śmierci mężczyzny nie stwierdzono udziału osób trzecich – potwierdził prokurator.

Dzieci Katarzyny i Tomasza S. otrzymały pomoc psychologiczną i trafiły pod opiekę dziadków. O ich dalszym losie zdecyduje sąd.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama