– Umieszczenie w placówce i rozdzielenie z rodziną biologiczną jest traumatycznym przeżyciem, które mocno odbija się w psychice dziecka. Z tego względu podejmowane w placówkach działania opiekuńczo-wychowawcze muszą być nakierowane na zindywidualizowane potrzeby wychowanków oraz stanowić spójny i chronologiczny ciąg zdarzeń, w których aktywnie uczestniczą nie tylko wychowawcy, ale też specjaliści – przypomina w swoim najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli.
Raport NIK pokazuje, że z domami dziecka w Polsce nie jest dobrze.
Przypomnijmy, że te placówki miały 8 lat – do końca 2020 roku – na przystosowanie się do nowych przepisów. A te m.in. wskazują, że w domu dziecka nie może być więcej niż 14 podopiecznych. Kontrolerzy zbadali sytuację w kilkunastu placówkach z województw podkarpackiego, lubelskiego, świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego.
Okazało się, że dzieci w placówkach było więcej, niż zezwalają na to przepisy. Czasami nawet o 16 osób.
– W każdej placówce zapewniono dzieciom całodobową opiekę i zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, ale realizacja zadań opiekuńczo-wychowawczych nie spełniała ustawowych założeń – punktuje NIK.
Okazuje się, że w 8 placówkach wychowankowie nie zostali objęci działaniami specjalistycznymi. W jednej z nich pozbawiono dzieci „kompleksowej pomocy adekwatnej do zdiagnozowanych potrzeb”. Tylko w 3 miejscach był zapewniony psycholog, pedagog i terapeuta. W innych przypadkach dzieci z problemami wysyłano do zewnętrznych specjalistów, co nie zapewniało stałej opieki.
Kiedy podopieczny przyjmowany jest do domu dziecka, trzeba przygotować profesjonalną diagnozę dotyczącą jego stanu i potrzeb. Często tego nie robiono lub takie dokumenty powstawały bardzo późno. Zdarzało się, że nawet 1021 dni od przyjęcia dziecka do placówki.
Uderza także to, że do domu dziecka mogą być skierowane dzieci mające co najmniej 10 lat. Jak to wygląda w praktyce?
– W większości skontrolowanych placówek nie przestrzegano ustawowo określonego minimalnego wieku wychowanków. Umieszczano w nich jednomiesięczne, a nawet tygodniowe dzieci, co powodowało konieczność zapewnienia im zwiększonej opieki, a w konsekwencji wpływało na obniżenie poziomu realizowanych zajęć opiekuńczo-wychowawczych wobec pozostałych – punktuje NIK.
Uwagę zwraca jeszcze jeden, bardzo poważy problem. Otóż w domach dziecka pracują osoby bez właściwego wykształcenia, poza tym jest za mało wychowawców, ale najgorsze, że: – W 10 placówkach brakowało dokumentów potwierdzających m.in. nieskazanie prawomocnym wyrokiem pracowników za umyślne przestępstwo czy brak przeciwwskazań do świadczenia pracy. Również w 10 domach dziecka nie weryfikowano danych pracowników w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym – podkreśla raport NIK.
Komentarze