W stronę ukraińskiej stolicy zmierza ogromna, ciągnąca się na długie kilometry, kolumna pojazdów wojskowych. Amerykańskie źródła oceniają, że to przygotowanie do oblężenia Kijowa. W grę wchodzą walki uliczne, a Rosjanie rzucają do walki kolejną falę żołnierzy, aby przełamać ukraiński opór.
Zdobycie Kijowa jest dla Putina ważne. Tam może przejąć władzę nad Ukrainą, ale najpierw musi usunąć władze. Dlatego w Kijowie ma już być około 400 rosyjskich najemników z grupy Wagnera. To płatni zabójcy, których celem jest prezydent Ukrainy. We wtorek doradca ukraińskiego MSW, Anton Heraszczenko podał, że złapano jednego z wagnerowców.
Jednocześnie Rosjanie ostrzeliwują lotnisko Kanatowe, które znajduje się ok. 250 km od Kijowa. Jednak nie tylko tam toczy się wojna.
Dramatycznie jest w Charkowie, który jest stale ostrzeliwany. W mieście zaczyna brakować wody i jedzenia. Ludzie chowają się w piwnicach i domach. Wolontariusze roznoszą wodę i jedzenie. Restauracje i kawiarnie gotują za darmo. Ludzie przedzierają się przez gruzy.
W Chersoniu z kolei wojska rosyjskie zgromadziły się wokół miasta, ale go nie zdobyły. Chersoń nadal jest pod kontrolą ukraińską. „Proszę każdego z was o zachowanie spokoju i rozsądku. Nie wychodźcie na zewnątrz podczas godziny policyjnej. Nie wszczynajcie z nikim agresywnych dyskusji i nie prowokujcie wroga do konfliktów. Największą wartością tego miasta jest wasze życie. To nie jest bójka, to wojna. A wojnę wygrywa się rozsądnymi działaniami i opanowaniem. Chersoń przetrwa! Ale dajcie mu na to szansę” – to słowa mera miasta Ihora Kołychajewa.
Wiceszef charkowskiej administracji obwodowej Roman Semenucha podał, że tylko we wtorek zginęły dwie osoby, a około 20 jest rannych.
Komentarze