Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:38
Reklama

Gmina Turośl. Pomnik hitlerowskich ofiar w Ksebkach

- Nad naszym i innymi domami zawisła czarna noc smutku i lamentu - mówiła w niedzielę (13.06) w Ksebkach Władysława Jakimowicz. Wzięła udział w odsłonięciu pomnika, na którym znalazło się nazwisko jej ojca, Bolesława Małża, i jeszcze 20 innych osób, które 4 lipca 1944 roku zostały przez hitlerowców aresztowane i wywiezione do obozów w odwecie za śmierć 4 niemieckich żandarmów.

Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego reprezentowali wicemarszałek Marek Olbryś oraz Juliusz Jakimowicz, wicedyrektor Departamentu Transportu i Infrastruktury UMWP. Chociaż tego dnia Marek Olbryś był przede wszystkim Kurpiem oddającym cześć mieszkańcom krainy swoich przodków, a Juliusz Jakimowicz wnukiem Bolesława Małża, który z wywózki już nie wrócił.

- Bardzo ważne jest to, co zostało utrwalone na tej tablicy: nazwiska i skrótowy   zapis losu tych ludzi. To znak naszej tożsamości, bo oni mieszkali i pracowali wśród nas - powiedział stojąc przy pomniku wicemarszałek Marek Olbryś. -  Jestem też Kurpiem i pamiętam jak się mówiło w moich młodych latach, że tu "Niemcy nie robili pomsty, nie mordowali ludzi", ale im jestem starszy, tym częściej się dowiaduję o mogiłach, o miejscach, gdzie powinny powstawać w kurpiowskich miejscowościach, w lasach, na uprawnych polach kolejne  pomniki ofiar obu totalitarnych państw - niemieckiego i sowieckiego. Ci, których nazwiska tu widzimy, są dla nas jak źródło, z którego powinniśmy czerpać. Jak przykazanie, żebyśmy pamiętali. 

Wydarzenia, które upamiętnia tablica w Ksebkach przypomniał Piotr Niedbała, wójt gminy Turośl. 4 lipca 1944 roku do wielu kurpiowskich miejscowości tworzących obecnie gminę Turośl, wkroczyły oddziały niemieckie. Wcześniej w tym rejonie partyzanci zabili czterech żandarmów. Hitlerowcy podjęli decyzję, że za każdego wywiezionych zostanie 100 Polaków. 

- Dała o sobie znać "niemiecka dokładność". Zatrzymali 412 osób, więc 12 wypuścili - z goryczą wspominał Władysław Małż. Jego ojca, Bolesława, nie było wśród szczęśliwców.

Niemcy zabierali ludzi zupełnie przypadkowo: pracujących na polu, idących drogą...         

- Pamiętam ten dzień - płacz, lament.. Wrócił dziadek i powiedział, że to stało się, gdy kosili trawę. Babcia chciała zanieść buty mojemu ojcu, ale już nie zdążyła. Pamiętam, że od tej zawsze było smutno. Najgorsze były święta. Wydaje mi się, że wojna zabrała nam, sierotom, coś więcej niż ojca. Zabrała nam poczucie bezpieczeństwa. Jest taka piosenka "Nie boję się, gdy ciemno jest. Ojciec za rękę prowadzi mnie". Mnie już nigdy nie poprowadził. Ale może też wojna wyzwoliła naszym narodzie dobre cechy: odwagę, chęć niesienia pomocy, pracowitość  - mówiła z trudem powstrzymując łzy Władysława Jakimowicz. Miała 4 lata, gdy straciła ojca.  

Jak opowiadał wójt Piotr Niedbała, gmina Turośl utraciła nagle 400 mieszkańców, przeważnie młodych mężczyzn (choć nie tylko). Wieś Ksebki - 21 osób. Był jeszcze cień szansy na uratowanie aresztowanych, bo na drodze w kierunku Kolna czekał polski oddział partyzancki, ale Niemcy wybrali drogę na Myszyniec.     

- Trafili do obozów koncentracyjnych, obozów pracy... Tylko kilku po wojnie wróciło. Pomnik to jest tylko taki symbol, gdzie możemy przyjść, pomodlić się powspominać, położyć kwiaty. Prawdziwe pomniki musimy nosić w sercach Pamiętać, rozmawiać, mówić o historii młodym pokoleniom - stwierdził wójt.

Uroczystość w Ksebkach rozpoczęła się mszą celebrowaną przez księdza Romana Ziemaka, proboszcza parafii Zalas, który także poświęcił pomnik. Obelisk odsłonili wicemarszałek Marek Olbryś i radna gminy Turośl Iwona Małż. Wieńce i wiązanki kwiatów złożyli wójt Piotr Niedbała, wicemarszałek Marek Olbryś wspólnie z Juliuszem Jakimowiczem, wicestarosta kolneński Karol Pieloszczyk, samorządowcy, leśnicy (m. in. Władysław Małż i jego syn), mieszkańcy. Zostały odczytane wszystkie nazwiska ofiar. 

- We wszystkich relacjach i wspomnieniach powraca motyw tego, że nie zdążyli się nawet z bliskimi pożegnać. Niech to dzisiejsze wydarzenie będzie takim ich pożegnaniem ze strony dzieci, wnuków i krewnych - mówił Juliusz Jakimowicz, wnuk Bolesława Małża.

Na zakończenie słowa podziękowania przekazał Władysław Małż, inicjator upamiętnienia ofiar represji.        

- Dziękuję władzy samorządowej, a szczególnie wicemarszałkowi, staroście i wójtowi, którzy bardzo zaangażowali się w tę sprawę, a także wszystkim którzy przyczynili się np. do sporządzenia dokładnej listy nazwisk  czy pomagali w organizacji uroczystości - powiedział.

Szczególnie miłe dla wicemarszałka Marka Olbrysia było końcowe wystąpienie wójta Piotra Niedbały.

- Jak się okazało, że mamy w Urzędzie Marszałkowski takiego Marka Olbrysia, to wiadomo było, że na życzliwość i pomoc możemy liczyć. Nie tylko zresztą w sprawie pomnika, ale wielu także inwestycji oraz inicjatyw samorządowych - powiedział wójt Piotr Niedbała.                 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama