Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:06
Reklama

"Niezłomni - Solidarni" wyróżnieni medalami w Kolnie [VIDEO]

„Niezłomni Solidarni” - pod tym hasłem świętowano w Kolnie 32. rocznicę wyborów kontraktowych w Polsce. 4 czerwca 1989 roku odbyły się pierwsze po II wojnie światowej, częściowo wolne wybory parlamentarne. Tego dnia symbolicznie zakończyła się Polska Rzeczpospolita Ludowa.

Z tej okazji w sali widowiskowej Kolneńskiego Ośrodka Kultury i Sportu odbyła się uroczystość wręczenia pamiątkowych medali "Niezłomni Solidarni" działaczom "Solidarności" Ziemi Kolneńskiej. Gości powitał Ireneusz Mieczkowski, członek Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych w Białymstoku i pomysłodawca uroczystości. Spotkanie rozpoczęło się modlitwą za nieżyjących już działaczy związku, której przewodniczył dziekan kolneński ksiądz Stanisław Uradziński.

Niezłomni i solidarni w latach osiemdziesiątych XX wieku stawiali opór totalitarnemu reżimowi komunistycznemu, walczyli o wolność i demokrację, chronili Polaków przed komunistycznymi działaniami PRL. Swoją patriotyczną postawą niejednokrotnie narażali życie i bezpieczeństwo, nie tylko swoje, ale także najbliższych. 

Spotkanie było żywą lekcją historii, wspominano działaczy i ich heroiczne postawy. Ireneusz Mieczkowski z Kolna za prowadzenie "destrukcyjnej działalności skierowanej przeciwko interesom PRL", 13. grudnia 1981 roku został aresztowany i internowany - takie wyjaśnienie sporządził komendant MO z Łomży. Na podstawie tych zarzutów został przewieziony i osadzony w ośrodku odosobnienia w Białymstoku, a następnie w Suwałkach. Za negatywny stosunek do państwa socjalistycznego, organów Milicji Obywatelskiej i Służb Bezpieczeństwa, za podważanie sojuszy z państwami układu warszawskiego i propagowanie zmian ustrojowych w Polsce więziony był do 26 lutego 1982 roku. Po uwolnieniu nadal obserwowany i inwigilowany jednak pozostał niezłomny jak wielu nagrodzonych na kolneńskiej uroczystości.

 

 

- Dzisiaj w Kolnie jest wielka uroczystość. Po raz pierwszy zostali nagrodzeni ludzie "starej" Solidarności, którzy od 1980 do 1989 roku byli w naszym mieście lokomotywami ruchu Solidarności. Rozprowadzali ulotki, niezależne czasopisma i walczyli o wolną i niezależną Polskę - powiedział ze wzruszeniem Ireneusz Mieczkowski. - Dzisiaj mamy również rocznicę obalenia rządu premiera Olszewskiego, który w swoim ostatnim przemówieniu zadał znaczące pytanie: - Polsko dokąd dążysz? Polsko czyja chcesz być? Te pytania nie straciły nic ze swojej aktualności, dlatego zastanawiam się jak to sie stało, że świat obchodzi zwycięstwo nad komunizmem, totalitaryzmem i obalenie muru berlińskiego, a co z Solidarnością? Ludzie Solidarności przez dziesięć lat walczyli z narażeniem życia swojego i swoich rodzin. Co się stało, że świat o nich nie pamięta? Kto za to odpowiada? Dwadzieścia państw w Europie dzięki rewolucji Solidarności otrzymało wolność i niepodległość, a w Europie nikt o tym nie pamięta. Kto za to odpowiada? Wyjaśnijmy te sprawy, bo żyją jeszcze ludzie, którzy zasiadali przy okrągłym stole jak również twórcy Solidarności. Mamy służby specjalne, czas to wyjaśnić – drżącym głosem apeluje pan Ireneusz. Dlatego Klub Więzionych, Internowany i Represjonowanych w Białymstoku stworzył medal, by tych, o których zapomniał cały świat pamiętała mała ojczyna.

Jednym z wyróżnionych medalem "Niezłomni Solidarni" jest Krzysztof Filipkowski z Gromadzyna. Ze łzami w oczach wspomina stan wojenny i losy kolneńskich działaczy. - Patriotyzm wyssałem z mlekiem matki, tatuś był partyzantem, otrzymał karę śmierci, ale zdążył wychować mnie w duchu wiary i według kościoła. Życie się potoczyło dalej, mój charakter i poglądy odpowiadały ideałom Solidarności i wstąpiłem w szeregi związkowców - z dumą opowiada pan Krzysztof. 

 

A stan wojenny? 

- Chciałbym o tym powiedzieć, bo mój szwagier był przewodniczącym związku Solidarność w Kolnie. O 12 w nocy telefon budzi sołtysa mojej wsi, że u mojej siostry coś się dzieje, pięcioro dzieci płacze, siostra płacze więc wsiadam w samochód i jadę do Kolna - kontynuuje opowieść Krzysztof Filipkowski. -  Wchodzę na schody, a tu drzwi mieszkania roztrzaskane. Zastawiła je prowizorycznie jakąś skrzynią. Zrozumiałem, że już coś się dzieje. Po chwili przyjechał ksiądz Szymborski, zmówiliśmy różaniec, pomodliliśmy się i podjęliśmy decyzje o ukryciu przewodniczącego Solidarności. Później wywieźliśmy z bloku i to go uratowało - takie były czasy. Dlatego dzisiaj dziękuję za pamięć, ten medal świadczy o tym, że są jeszcze Ci którzy wiedzą jak wyglądało życie wtedy, a teraz nas doceniają i nikt już nie woła za mną na ulicy: o Solidarnośc idzie ... ale nie przejmowaliśmy się tym wtedy - choć było to przykre - i tak jest do dzisiaj.

 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama