Organizatorzy zaprosili do udziału w akcji Marka Olbrysia, wicemarszałka województwa podlaskiego.
- Samorząd i zarząd województwa jest głównym koordynatorem działań związanych z ochroną środowiska w regionie. Jesteśmy także po to, aby wspierać inicjatywy organizacji i społeczności, które dbają o czystą naturę. Ubolewam nad tym, ale zbyt często jeszcze, źle się zachowujemy jako ludzie. Jeżeli nie zadbamy o przyrodę, nic dobrego nas nie czeka - powiedział wicemarszałek Marek Olbryś.
Na krótki rejs pontonem po Narwi zabrał go Andrzej Gutowski, prezes Scubamaniaka.
- Poświęcamy na to sprzątanie prywatny czas, bo później, też w prywatnym czasie, chcemy spędzać miłe chwile na czystych ścieżkach wzdłuż rzeki czy na plaży - stwierdził. - Z doświadczenia wielu lat akcji sprzątania nad Narwią muszę - niestety - powiedzieć, że nie jest lepiej, a miejscami wręcz gorzej niż bywało. Fatalnie wyglądają np. miejsca ulubione przez wędkarzy. Sprzątamy na brzegu, ale pod wodę zejdzie też czterech ludzi, chociaż warunki nie są dobre, woda ma małą przejrzystość - dodał Tomasz Janczewski, zastępca prezesa Scubamaniaka.
Największą grupę sprzątających wystawiło środowisko łomżyńskich Morsów.
- Mogłoby nas być jeszcze więcej, ale wiadomo jaki mamy czas i zbytnio nie nagłaśnialiśmy akcji mówił - Karol Sztejno z grupy Morsy Łomża. - Przecież to nasza rzeka. Chcąc miło i przyjemnie spędzać nad nią czas, trzeba od czasu do czasu posprzątać po innych - odpowiedział na pytanie o motywację Wojciech Michalak, "mors", ale także radny i prezes największej w mieście spółdzielni mieszkaniowej ŁSM.
Stałym uczestnikiem akcji jest także łomżyńskie WOPR.
- Ostatnie lata dawały nam większa nadzieję, że jest coraz lepiej. Że świadomość ekologiczna jest coraz większa. I co się okazało? Gdy stopniał śnieg, odkryły się ogromne ilości śmieci. Nie nadążamy z wywożeniem - powiedział Tomasz Malinowski, okręgowy szef WOPR. Woprowcy patrole na Narwi pełnią cały czas. Jak, mówi Tomasz Malinowski, nawet bez specjalnej akcji potrafią codziennie zebrać worek śmieci. Latem ich zadaniem będzie opieka nad korzystającymi z miejskiego kąpieliska. Wtedy będzie lepiej, bo okazuje się, że plażowicze naprawdę dbają o czystość.
Przez kilka sobotnich godzin łomżyńskiej akcji w rejonie plaży miejskiej, nadrzecznych bulwarów i tras spacerowych po obu stronach Narwi, "zjednoczone siły obrońców natury" zebrały około 3 ton śmieci. Głównie papierów, butelek i puszek oraz opakowań, ale też opon, felg, sprzętu AGD. Trafiła się torba zawierająca 30 telefonów komórkowych, mały telewizorek, ubrania, ponton i wiosła, aparat fotograficzny, komplet dokumentów z kartami płatniczymi... Scubamaniacy wyłowili z dna np. gumowa osłonę, która prawdopodobnie oderwała się od jadącego mostem Hubala tira.
Co zrobić, żeby było lepiej? "Mors" Elżbieta Komorowska i inni uczestnicy Operacji Czysta Rzeka w Łomży mają receptę prostą: zabierać do torebki wszystko, co się przynosi nad rzekę i dopiero potem wyrzucać w wyznaczonych miejscach. Wicemarszałek Marek Olbryś dokłada do tego jeszcze edukację, stałą, konsekwentną i prowadzoną głównie wśród najmłodszych pokoleń.
- A dzieci już nauczą rodziców i dziadków - podsumował Marek Olbryś. Wie o tym ośmioletnia Klaudia, która odkąd pamięta razem z rodzicami uczestniczy w akcjach sprzątania Łomży.
Przyroda otrzymała prezent na zbliżające się święto ziemi przypadające na 22 kwietnia. 3-godzinna akcja w Łomży pozwoliła zebrać z dna rzeki i brzegów Narwi około 3 ton śmieci. To oprócz sprzątania także akcja edukacyjna i społeczna zakładająca w długiej perspektywie wpływanie na zachowania i postawy obywateli wyrażające dbałość o środowisko lokalne, w którym na co dzień żyją, z którego korzystają, i z którego w przyszłości będą korzystać następne pokolenia. Czy wystarczy nam tej świadomości? Najbliższy rok to pokaże, a kolejna akcja mamy nadzieję zakończy się tylko wspólnym piknikiem.
Komentarze