Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 00:46
Reklama

Zakochałam się w Łomży

Felieton ten dedykuję pamięci mojego kochanego męża, który podzielał moją miłość do Łomży, nucąc czasem słowa piosenki Hanki Bielickiej „Łomża jest perłą wśród miast, najpiękniejszą gwiazdeczką wśród gwiazd”.
Zakochałam się w Łomży

Pochodzę z małej wsi Chmielewo, położonej w okolicach Nowogrodu. Nowogród to dwutysięczne miasto z bogatą historią, usytuowane na krawędzi wyżyny nad Narwią. Prawa miejskie uzyskał po raz pierwszy najprawdopodobniej w 1429 r. z rąk księcia warszawskiego, Janusza I Starszego, aby w XIX w. je stracić i na powrót nabyć po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. 

Miasto, chociaż niewielkie, może poszczycić się bogatą – szczególnie w wymiarze obronno-bitewnym historią i wieloma zabytkowymi atrakcjami. W centrum Nowogrodu znajduje się piękny kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, pochodzący oryginalnie z XV w., w którym przyjęłam wszystkie sakramenty święte. Pisząc o Nowogrodzie, należy wspomnieć o Skansenie Kurpiowskim Adama Chętnika, który jest jednym z najstarszych muzeów na wolnym powietrzu w Polsce. 

Moje rodzinne Chmielewo to wieś oddalona od Nowogrodu o kilka kilometrów. W okresie międzywojennym Chmielewo było własnością dziedzica Grobickiego. Mój dziadek, A. Rutkowski, wraz z innymi szlachcicami odkupili Chmielewo. Budynki w gospodarstwie mojego taty były budynkami należącymi niegdyś do dziedzica. 

Kraina moich przodków – opisana w telegraficznym skrócie – ukształtowała solidne podwaliny mojej tożsamości i otworzyła podwoje poważnego miasta wojewódzkiego - Łomży. Podczas nauki w szkole podstawowej w Nowogrodzie wyjeżdżałam do Łomży na konkursy matematyczne i sportowe. Już wtedy zakochałam się w tym mieście. Zauroczyło mnie położenie Łomży na skarpie nadnarwiańskiej. Widok ten podziwiałam wraz z moimi przyjaciółmi, patrząc z kamiennych schodów z 1900 r., prowadzących wzdłuż zespołu klasztornego Ojców Kapucynów z kościołem Matki Boskiej Bolesnej z XVIII w. do ul. Rybaki. Zachwycałam się również Starym Rynkiem z ratuszem, obecną siedzibą władz miejskich, i pięknymi, pseudobarokowymi kamieniczkami z podcieniami. Podczas zwiedzania miasta, właśnie na rogu Starego Rynku i ul. Długiej, w cukierni (obecnie sklep obuwniczy) rozsmakowywaliśmy się w pysznych napoleonkach i ptysiach, które ujmowaliśmy w dłonie i przebiegaliśmy do ul. Dwornej. Tu z kolei królował, i nadal króluje, kościół katedralny zbudowany w XVI w. w stylu późnogotyckim. Idąc wzdłuż Dwornej, podziwialiśmy po drodze dziewiętnastowieczny gmach Sądu Okręgowego oraz siedzibę banku zbudowanego w 1888 r. i trafialiśmy do jedynego wówczas ronda Kościuszki. Dalej, mijając Plac Pocztowy z budynkiem Poczty Polskiej funkcjonującej tam od 160 lat, dochodziliśmy do ul. Bernatowicza i budynku I Liceum Ogólnokształcącego. Liceum, na które patrzyliśmy z podziwem i respektem, osławione jest m.in. dzięki księdzu kardynałowi Wyszyńskiemu, który w latach 1915-1917 był podopiecznym mieszczącej się tam męskiej szkoły handlowej, czy Bohdanowi Winiarskiemu – późniejszemu sędziemu i przewodniczącemu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Gmach licealny bardzo mnie interesował, planowałam w nim kontynuować swoją edukację – i tak też się stało. 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama