Pochodzę z małej wsi Chmielewo, położonej w okolicach Nowogrodu. Nowogród to dwutysięczne miasto z bogatą historią, usytuowane na krawędzi wyżyny nad Narwią. Prawa miejskie uzyskał po raz pierwszy najprawdopodobniej w 1429 r. z rąk księcia warszawskiego, Janusza I Starszego, aby w XIX w. je stracić i na powrót nabyć po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
Miasto, chociaż niewielkie, może poszczycić się bogatą – szczególnie w wymiarze obronno-bitewnym historią i wieloma zabytkowymi atrakcjami. W centrum Nowogrodu znajduje się piękny kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, pochodzący oryginalnie z XV w., w którym przyjęłam wszystkie sakramenty święte. Pisząc o Nowogrodzie, należy wspomnieć o Skansenie Kurpiowskim Adama Chętnika, który jest jednym z najstarszych muzeów na wolnym powietrzu w Polsce.
Moje rodzinne Chmielewo to wieś oddalona od Nowogrodu o kilka kilometrów. W okresie międzywojennym Chmielewo było własnością dziedzica Grobickiego. Mój dziadek, A. Rutkowski, wraz z innymi szlachcicami odkupili Chmielewo. Budynki w gospodarstwie mojego taty były budynkami należącymi niegdyś do dziedzica.
Kraina moich przodków – opisana w telegraficznym skrócie – ukształtowała solidne podwaliny mojej tożsamości i otworzyła podwoje poważnego miasta wojewódzkiego - Łomży. Podczas nauki w szkole podstawowej w Nowogrodzie wyjeżdżałam do Łomży na konkursy matematyczne i sportowe. Już wtedy zakochałam się w tym mieście. Zauroczyło mnie położenie Łomży na skarpie nadnarwiańskiej. Widok ten podziwiałam wraz z moimi przyjaciółmi, patrząc z kamiennych schodów z 1900 r., prowadzących wzdłuż zespołu klasztornego Ojców Kapucynów z kościołem Matki Boskiej Bolesnej z XVIII w. do ul. Rybaki. Zachwycałam się również Starym Rynkiem z ratuszem, obecną siedzibą władz miejskich, i pięknymi, pseudobarokowymi kamieniczkami z podcieniami. Podczas zwiedzania miasta, właśnie na rogu Starego Rynku i ul. Długiej, w cukierni (obecnie sklep obuwniczy) rozsmakowywaliśmy się w pysznych napoleonkach i ptysiach, które ujmowaliśmy w dłonie i przebiegaliśmy do ul. Dwornej. Tu z kolei królował, i nadal króluje, kościół katedralny zbudowany w XVI w. w stylu późnogotyckim. Idąc wzdłuż Dwornej, podziwialiśmy po drodze dziewiętnastowieczny gmach Sądu Okręgowego oraz siedzibę banku zbudowanego w 1888 r. i trafialiśmy do jedynego wówczas ronda Kościuszki. Dalej, mijając Plac Pocztowy z budynkiem Poczty Polskiej funkcjonującej tam od 160 lat, dochodziliśmy do ul. Bernatowicza i budynku I Liceum Ogólnokształcącego. Liceum, na które patrzyliśmy z podziwem i respektem, osławione jest m.in. dzięki księdzu kardynałowi Wyszyńskiemu, który w latach 1915-1917 był podopiecznym mieszczącej się tam męskiej szkoły handlowej, czy Bohdanowi Winiarskiemu – późniejszemu sędziemu i przewodniczącemu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Gmach licealny bardzo mnie interesował, planowałam w nim kontynuować swoją edukację – i tak też się stało.
Komentarze