Po ukończeniu ,,ogólniaka’’ zdecydowałam się na studia pedagogiczne w filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku. Białystok nie oczarował mnie jednak nawet w połowie tak, jak moja kochana Łomża.
W związku z tym, zaraz po studiach rozpoczęłam swoją karierę zawodową w łomżyńskim Bonarze, a następnie przeniosłam się na funkcję pedagoga w Szkole Podstawowej nr 5, w której przepracowałam aż do emerytury. Praca z młodzieżą pozwoliła mi na dalsze poznawanie Łomży. Współorganizowałam wycieczki, konkursy wiedzy, konkursy plastyczne i fotograficzne o mojej małej ojczyźnie, dzięki czemu sama odkrywałam jej coraz to nowe oblicza – historyczne, architektoniczne i społeczne, czyli – nomen omen – ludzkie. A ludzie, ludzie w Łomży są bardzo życzliwi. Pomimo powszechnie zwiększonego tempa życia i braku czasu dla bliskich, w Łomży żyje się… jakoś tak normalnie. W wielkich miastach jesteśmy niezauważalni, obojętni wobec siebie – a tu dostrzegamy się wzajemnie i wspomagamy. Doświadczyłam tego osobiście. Jesteśmy sobie bliscy, pełni empatii i miłości, która przecież nadaje sens naszemu życiu. Potrafimy dzielić się dobrem i – głęboko w to wierzę – jesteśmy jakby bliżej Boga... co jakoś szczególnie czuję w mojej parafii pw. św. Brunona na Łomżycy.
Łomża, chociaż piękna i czarująca odkąd ją znam, ostatnio zachwyca mnie szczególnie ze względu na olbrzymią transformację, która w ostatnich latach zachodzi na naszych oczach. Powstaje tu filharmonia, z hali targowej tworzona jest hala kultury, a swoje uroki chętnie odkrywają bulwary nad Narwią i Łomżyczką. W ramach budżetu obywatelskiego powstają nowe place zabaw, ścieżki rowerowe, otwarte siłownie czy kompleksy sportowe. Podziw budzi nowoczesny budynek Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości przy ul. Akademickiej. Bardzo ważnym przedsięwzięciem jest budowa obwodnicy Łomży.
Można by jeszcze dużo pisać o Łomży i słynnych łomżanach. Dla mnie najważniejsze jest to, że Łomża pozwoliła mi otworzyć się na świat i zbudować stabilne fundamenty życiowe dla mnie i mojej kochanej rodziny. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. Chociaż, studiując, miałam okazję zasmakować życia w stolicy województwa podlaskiego i stolicy Polski, to oferta tych miast nie była dla mnie tak atrakcyjna, jak to, co dawała mi Łomża. Zdaje się – zupełnie na przekór głosom większości, sugerującym, że duże miasta to bramy do lepszego życia. Ja uważam, że niekoniecznie…
Żywię przekonanie, że moja Łomża dalej będzie się rozwijać, pięknieć i rozkochiwać następne pokolenia.
Grażyna Wądołowska
Komentarze