Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 09:26
Reklama dotacje rpo

Chwała bohaterom

Jak co roku, 1 marca, obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Polskie święto państwowe, które upamiętnia żołnierzy antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia. „Żołnierze wyklęci” stoczyli wiele bitew na Ziemi Łomżyńskiej, jak również na terenie całego województwa podlaskiego.
Chwała bohaterom

 Brygada Podlaska Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, powiat łomżyński, maj 1947 r., zbiory prywatne 

 

18 lutego 1946 r. z kolei „żołnierze wyklęci” walczyli z UB i KBW pod Uśnikiem. Udało im się rozbić trzykrotnie liczniejszy, bo liczący 60 osób oddział Urzędu Bezpieczeństwa.  Natomiast 28 kwietnia 1946 r. połączone oddziały 3.Wileńskiej Brygady NZW oraz 6.Wileńskiej Brygady AK stoczyły zwycięską bitwę z grupą operacyjną UB, MO, KBW w pobliżu miejscowości Brzozowo- Antonie i Brzozowo-Muzyły. Jednakże 30 kwietnia 1946 r. pod Śliwowem komuniści użyli ciężkiego sprzętu, moździerzy kalibru 82 mm i dział kalibru 45 mm, dzięki którym przełamali obronę partyzantów. Zginęło 25. „żołnierzy wyklętych”, a 18. dostało się do niewoli. Większość jeńców rozstrzelano wkrótce strzałami w tył głowy.

Dariusz Syrnicki wskazuje również na wciąż mało znaną bitwę z 22 października 1945 r. w pobliżu Jedwabnego, w której żołnierze NSZ walczyli z siłami komunistycznymi. 

Legendy wśród Żołnierzy Wyklętych 

Najważniejszymi postaciami wśród „żołnierzy wyklętych” na terenie województwa podlaskiego, otoczonymi legendą, są podpułkownik Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko” i porucznik Romuald Rajs „Bury”. „Łupaszko” był dowódcą 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej działającej na terenie podlaskiego. Za działalność niepodległościową władze komunistyczne skazały go na 18-krotną karę śmierci. Jego podkomendni znani byli ze swej aktywności bojowej, walczyli z okupantem niemieckim, podległą Niemcom administracją litewską i partyzantką sowiecką. Największym zwycięstwem „Łupaszki” było rozgromienie w styczniu 1944 roku kompanii Wehrmachtu we wsi Worziany. Partyzanci jego grupy walczyli z oddziałami Armii Czerwonej, ludowego wojska, NKWD, likwidowali agentów komunistycznych i chronili cywilów przed bandytami. 

Innym bohaterem, choć z licznymi skazami, był podoficer Romuald Rajs „Bury”. Otrzymał Krzyż Virtuti Militari V klasy i został awansowany na porucznika za bohaterstwo w trakcie operacji „Ostra Brama”, która miała wyzwolić Wilno z rąk niemieckich zanim nadejdzie Armia Czerwona. Dokonał wielu bohaterskich akcji, które uratowały życie Polaków, zagrożonych przez Niemców, Litwinów wykonujących rozkazy Niemców i Sowietów. Na jego cześć organizowane są w Hajnówce marsze od 2016 r.   Z drugiej strony „Bury” jest najbardziej kontrowersyjnym pośród „żołnierzy wyklętych”. Instytut Pamięci Narodowej (IPN) w 2005 r. uznał, że niektóre jego czyny „noszą znamiona ludobójstwa”. Oskarża się go o mordowanie jeńców litewskich czy spalenie kilku wsi zamieszkanych przez prawosławnych. Należy jednak przypomnieć, że wrogowie „Burego” robili to samo z polskimi wsiami, które wspierały ojczystych partyzantów. 

Chwała bohaterom

Zdecydowana większość „żołnierzy wyklętych” złożyła broń w 1947 r. W wyniku powyborczej amnestii, gdy okazało się, że system komunistyczny w Polsce będzie trwały. USA i Wielka Brytania, mocarstwa zachodnie, wycofały poparcie dla polskiego rządu na uchodźctwie w Londynie, a Polska została ściśle podporządkowana ZSRR. Na dodatek między Zachodem, a ZSRR zaczęła się poprawa relacji międzynarodowych. Tymczasem wielu „żołnierzy wyklętych” liczyło na III wojnę światową, w wyniku której Zachód oswobodziłby Polskę z rąk ZSRR.

Obecnie Polacy czczą pamięć o „żołnierzach wyklętych” jako bohaterach. Uratowali wiele osób z komunistycznych więzień, mścili się za polskie krzywdy na służbach sowieckich, wzmacniali morale Polaków w czasie terroru stalinowskiego. Dawali nadzieję naszym rodakom, że ktoś wciąż walczy o wolność i niepodległa Polska może powrócić. Dzięki nim oraz postawie kościoła katolickiego komunizm w Polsce był łagodniejszy. Wielu lokalnych komunistów czuło uzasadniony strach za swoje zbrodnie bo wiedzieli, że „żołnierze wyklęci” mogą się zemścić. 

Niektórzy historycy i eksperci ds. wojskowości uważają ich nawet za pierwszych polskich żołnierzy w NATO, gdyż byli wierni polskiemu rządowi na uchodźctwie w Londynie. Co więcej, gdyby między Zachodem, a ZSRR wybuchła III Wojna Światowa, a była taka możliwość w latach 1945-1947, to byliby pierwszymi wojskowymi „Zachodu” w Polsce.  

Cześć i chwała bohaterom!



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama