Po świątecznych feriach dzieci wróciły do szkół, na dłuższe zimowe ferie sporo osób wybrało się na narty np. do Włoch. Wielu wróciło zakaszlanych i rozgorączkowanych, ale przecież przeziębienia i grypa zimą to normalka. Niektóre choroby jednak trwały dłużej niż zwykle i były gorsze niż zwykle. Wieści we współczesnym świecie rozchodzą się błyskawicznie i już słyszeliśmy, że od strony Chin zbiera się na poważną burzę. W pierwszych dniach lutego w Tygodniku Narew opublikowaliśmy artykuł "Chiński strach" o znikających z aptek maseczkach i lekach. Miesiąc później tytuł tekstu brzmiał już "Chińska groza". Zaraz potem gruchnął grom - zaraza dotarła do Polski. Chwilę później do Łomży.
Musieliśmy się nauczyć nowego życia i języka. Jednoimienny, kwarantanna, izolacja, dezynfekcja, lockdown, maseczki, zdalna praca i nauka, tarcza antykryzysowa, mobilny punkt pobrań, kultura w sieci, obostrzenia, a przede wszystkim: koronawirus, pandemia, COVID-19, SARS-CoV-2. To nowy "słownik codzienny". Skończyło się podawanie rąk. Grozę budziło kaszlnięcie w autobusie czy kościele. Zachowaj dystans - głosiły autorytety. Szokowały liczby - dobowy rekord zakażeń w Łomży - 15, w Polsce - 900 (jeszcze w sierpniu). Po kilku tygodniach były to już setki i tysiące dziennie. Teraz jest w kraju około 1,4 miliona zakażonych. Zmarło ponad 31 tysięcy osób. W województwie podlaskim było i jest przeszło 36 tysięcy zakażonych i ponad 900 śmiertelnych przypadków.
Ta pandemia nie uśmierca masowo. Ale koronawirus może oznaczać śmierć dla każdego. Tak szokującą jak w przypadku młodego przecież i wysportowanego Mariusza Giełguta czy starszego, ale pełnego energii radnego Witolda Chludzińskiego. Wielu z tych, którzy kpią z zagrożeni niech zapyta za jakiś czas swoich bliskich i znajomych, którzy wyszli z choroby: jak się im oddycha, czy nie odczuwają zmęczenia po kilku schodkach, czy potrafią wszystko zapamiętać?
Komentarze