Finał z udziałem najlepszych specjalistów towerrunningu odbył się w Shanghai Tower International Vertical Marathon. Poprzedziło go w minionych miesiącach 33 rywalizacje rozegrane w 18 krajach Europy, Ameryki, Azji i Oceanii.
- Rywalizacja o Puchar Świata trwała w tym sezonie do ostatnich zawodów, które rozegrano w Szanghaju - informuje Andrzej Korytkowski, prezes i szkoleniowiec Klubu.
W drugim co do wysokości budynku świata Shanghai Tower (632 m) trasa liczyła 552 metry, a biegacze mieli do pokonania 119 pięter i 3398 schodów.
Piotr Łobodziński nie miał tym razem zapewnionego końcowego tryumfu. Przed ostatnim biegiem zwyciężyć w PŚ mogło aż 4 zawodników. Największe szanse mieli Wai Ching Soh (Malezja) i Piotr Łobodziński, ale także Alexis Trujillo (Meksyk) i Görge Heimann (Niemcy).
– Aby zdobyć Puchar, muszę zwyciężyć lub być drugi, ale pod warunkiem, że Malezyjczyk nie będzie wyżej niż na piątym miejscu. I dokładnie taki scenariusz się zrealizował – mówi zadowolony reprezentant Polski i oczywiście Łomży.
W Szanghaju wygrał Australijczyk Mark Bourne, który pokonał 3398 schodów w czasie 17 minut i 33 sekund. Był o niespełna pół minuty szybszy od Piotra Łobodzińskiego (17:57). Na trzecim stopniu podium stanął Chińczyk Wenbo Zeng (18:15). Na dziesiątym miejscu bieg kobiet ukończyła żona Piotra Łobodzińskiego, Iwona Wicha (również "PREFBET”).
W Pucharze Świata (Towerrunning Tour) Polak zgromadził 964 pkt., o 10 więcej od Malezyjczyka Soha i o 100 od Meksykanina Trujillo.
- Jest to już szósty Puchar Świata zdobyty przez naszego biegacza. Wcześniej zdobył ich pięć w latach 2013-2017 a w 2018 był drugi - dodaje Andrzej Korytkowski.
Najbliższy start Piotr planuje na przełomie stycznia i lutego w Dubaju.
Komentarze