Symbolicznie
Nieopodal kolejny niezwykły ślad historii. Grób rodziny Grochockich, na którym znajdują się aż dwie tablice poświęcone polskim oficerom, ofiarom zbrodni katyńskiej. Dla obydwóch to oczywiście symboliczne miejsce spoczynku.
- Niezwykle ważną i zupełnie wyjątkową dla miasta postacią jest Franciszek Grochocki. Był żołnierzem, ale także jednym z najwybitniejszych sportowców łomżyńskich okresu międzywojennego. Grał w piłkę nożną w ŁKS. Ma swój biogram w historii klubu. Brał udział w zawodach bokserskich, lekkoatletycznych. Był ponadto dziennikarzem, niezłym rysownikiem i grafikiem publikującym w międzywojennej prasie łomżyńskiej, propagatorem sportu, harcerzem. Zginął w Katyniu w wieku zaledwie 32 lat. Kim mógłby zostać on i ludzie tego formatu w powojennej Łomży? - zastanawia się Sławomir Zgrzywa.
Obok tablicy z nazwiskiem Franciszka Grochockiego jest druga symboliczna, Ludwika Michalskiego, polskiego oficera zaliczanego do ofiar katyńskich, chociaż zamordowanego w 1940 roku gdzieś na Białorusi. Był oficerem rezerwy. Nie miał bliskich związków z Łomżą, pochodził z południa Polski, ale miał żonę łomżyniankę - Leokadię Michalską, z domu Grochocką. Był urzędnikiem w różnych miastach w Polsce.
- Pozostał po nim w Łomży dom, który wybudował na ulicy Sikorskiego. Można na nim dostrzec nazwę "Leda". To nie z mitologii greckiej, ale od imienia jego żony. Przez rodzinę żony miał związek z Franciszkiem Grochockim i całą, bardo łomżyńską rodziną - dodaje współautor przewodnika.
Symbolicznych grobów jest na łomżyńskim cmentarzu niemało. Nazwa "Katyń" widoczna była na niektórych nawet w czasach, gdy nie wolno było jej używać. Ale łomżyniacy ginęli i umierali w wielu miejscach świata. Niektórzy są obecni w swoim mieście tylko za sprawą tablicy z imieniem i nazwiskiem oraz "wyjaśnieniem" - Kazachstan, lotnik w Anglii, Auschwitz...
Sławomir Zgrzywa prowadzi do jeszcze jednego niezwykłego nagrobka. Z pozoru zwyczajny, szary. Na dwóch tablicach wiele imion. Także z zaznaczeniem, że to symboliczne miejsce pochówku. Nazwisko z trudem można odcyfrować na zatartej tablicy nad samą płytą. To grób rodziny Bargielskich.
- Muszę przyznać, że to odkrycie zrobiło ogromne wrażenie na proboszczu Marianie Mieczkowskim. Mamy tu napis "błogosławiony ksiądz" i "Dachau". Ile mieliśmy takich postaci? Tylko jedną! Ksiądz Adam Bargielski zamordowany w hitlerowskim obozie. Obok niego tablica brata, Wojciecha Bargielskiego, kapitana lotnika zamordowanego w Katyniu. Poniżej Franciszek i Franciszka Bargielscy, zmarli w ZSRR. Cztery osoby symbolicznie, a tylko dwie tu rzeczywiście pochowane - podkreśla historyk.
Jak wiele jeszcze podobnych odkryć można tajemnic można dokonać na, wydawałoby się, dokładnie znanym zabytkowym cmentarzu w Łomży.
- Wydaje mi się, że trzeba się dokładniej zająć kryptami w Kaplicy Śmiarowskich. W ostatnich latach były tam dwa włamania. Sprawców nie odnaleziono. Ale zniszczenia pozostały. Niektóre dane z trudem można odszyfrować z uszkodzonych tablic. Chciałbym, aby pojawiły się tu kamery monitoringu. To powinno być zadaniem miasta w związku z tym, że mamy tu wiele grobów wojennych pod opieką samorządu - mówi Sławomir Zgrzywa.
Fascynujący jest świat łomżyńskiego cmentarza, gdy możne w niego wejść z większym zasobem wiedzy. Jak głosi znane porzekadło: Podróże kształcą, ale tylko wykształconych.
Komentarze