Mjr Zygmunt Maria Piwnicki z 9 baonu „KOP” poinformował że 29 sierpnia siły obrońców składały się z 101 p. p., w skład którego wchodziły 4 baony po 500 bagnetów. Baon składał się z 4 kompanii piechoty i kompani karabinów maszynowych. Ponadto siły obrońców stanowiły: 4 kompania karabinów maszynowych, kompania techniczna – 80 bagnetów, pluton telefoniczny, baon zapasowy 33 p. p. – około 400 bagnetów, ochotnicy – około 300 bagnetów, szwadron jazdy – 80 szabel, 2 baterie szkolne artylerii i pluton czołgów (5 szt.). Dowódcą utworzonego związku taktycznego obejmującego swym zasięgiem odcinek Łomża-Nowogród został ppłk. Andrzej Kopa, powstałą grupę zwano grupą ppłk. Andrzeja Kopy. Nieprzyjaciel 29 sierpnia dysponował 2-ma dywizjami jazdy, 4-ma bateriami artylerii polowej i 1 baterią artylerii ciężkiej. Dnia 30 sierpnia do jego sił dołączyły dodatkowe jednostki piechoty. Tu też nastąpiły pierwsze ofiary wojny: uczniowie Franciszek Penkala i Piotr Prokopowicz. Tu objawiły się emocje: odwaga, bohaterstwo i zwykły ludzki strach. Mjr Zygmunt Maria Piwnicki ocenił stan moralny obrońców: „101 p. p. po zwycięskiej bitwie pod Jedwabnem, przedstawia się pod względem moralnym bardzo dobrze. Ufa bezgranicznie swoim dowódcom, jest pewny siebie, rwie się do walki.
Wysoką wartość bojową przedstawiał 101 p. p. złożony z żołnierzy poborowych, z kadrą ze szkoły podchorążych i centralnej szkoły podoficerskiej piechoty. Zdarzyło się kilkakrotnie, że sąsiednie oddziały w ucieczce opuszczały stanowiska, wówczas żołnierze 101 p. p. nie zawahali się nawet użyć broni, aby zmusić oddziały te do powrotu i dalszej walki. Dnia 29 sierpnia o godzinie 13 nieprzyjaciel po silnym przygotowaniu artyleryjskim zajął III fort po słabej obronie 33 p. p. „Obrońcy fortu uciekają w popłochu na mosty na rzece Narwi. Nieprzyjaciel szybkim marszem posuwa się w kierunku na mosty, chcąc je opanować. Sytuację ratuje 101 p. p., który dwoma kompaniami obsadza II fort, ogniem zaś dwu drugich kompanii zatrzymuje nieprzyjaciela i zmusza go do cofnięcia się z powrotem do II fortu.
W kilkanaście minut po tym, 4 kompania 101 p. p. rusza do natarcia i zdobywa z powrotem i obsadza III fort. Baon 33 p. p. zajmuje opuszczony przez ochotników I fort, zaś 4 kompania karabinów maszynowych zajmuje stanowiska obronne po obu stronach drogi Łomża-Czarnocin o 800 m na południe od tej wioski. Już w tym dniu obrońcy dotkliwie odczuwali brak amunicji. Dopiero wieczorem sytuacja uległa poprawie po przybyciu z Warszawy 2 samochodów ciężarowych z amunicją”. Harcerka Zofia Wnorowska meldowała w mieście o widzianych przez nią zabitych i rannych na starym moście i szosie do Piątnicy. Adela Jarnuszkiewiczowa, Mayerowa, Zofia Wnorowska pomimo ostrzału docierają do fortów, opatrują rannych a niektórych na własnych ramionach przenoszą do Łomży. Inne kobiety z Janiną Cabertówną i Wandą Jakubowską wystarały się o konie i przyjechały wozami wysłanymi słomą po rannych. Akcją ratunkową kierował dr Mieczysław Czarnecki.
Najcięższym dniem dla obrońców był 1 sierpnia 1920 r. Rosjanie po południu, po ostrzale artyleryjskim ze wszystkich swoich baterii 7-krotnie natarli na II i III fort. Czwarta część załogi II fortu i piąta część załogi III fortu zginęła lub została ranna. Jednak atakującym nie udało się zdobyć polskich pozycji. Ponieśli bardzo duże straty. Tego dnia mieszkańcy wiosek z powodu silnego ostrzału nie dostarczyli na forty mleka, pieczywa i innej żywności. Dnia 30 lipca według Stanisława Raganowicza, a według mjra Zygmunta Marii Piwnickiego 1 sierpnia przybył wieczorem od strony Śniadowa pluton czołgów, jednak nie został użyty w walce, przez cały czas walk pozostawał w ukryciu za II fortem. Przybył też gen. Antoni Longin Mirza Baranowski, który z rozkazu dowództwa okręgu objął dowództwo nad wszystkimi oddziałami. Tego dnia od rana nieprzyjaciel atakował artylerią forty i peryferie Łomży. Udało mu się nawet przejściowo zdobyć III fort, ale przeciwnatarciem został rozbity.
Postawa ludności Łomży i okolicznych wiosek podtrzymywała ducha walki u żołnierzy utrudzonych poprzednimi walkami, niewyspanych, znoszących zimno i deszcz. Mjr Zygmunt Maria Piwnicki opisał udział ludności cywilnej: ”We wszystkich bitwach bierze udział ludność cywilna; mężczyźni, niewiasty, a nawet dzieci. Niewiasty wynoszą i opatrują rannych wśród największego ognia nieprzyjacielskiego, wielu mężczyzn i chłopców, biorąc broń z rak rannych żołnierzy walczy ramię w ramię z wojskiem. Dzieci nawet donoszą amunicję i biegają z rozkazami i meldunkami. I ludność wiejska nie jest obojętna; na najbardziej wysuniętych stanowiskach bojowych, widać furmanki, którymi chłopi dowożą z własnej inicjatywy żywność, wódkę, ciepłą strawę a nawet bieliznę i odzież ciepłą”. Stanisław Raganowicz poinformował o ofiarnej pomocy społeczeństwa łomżyńskiego, włączających się do walki nawet starcach i dzieciach oraz o energicznej akcji prezydenta miasta Władysława Świderskiego, Witczaka, Jana Lachowicza oraz Selensa i innych, która opanowała panikę po ucieczce władz. Komitet pomocy dostarczał żywność, mimo, że wyżywienie obrońców było dobre z powodu dobrze zaopatrzonych w Łomży wojskowych magazynów żywnościowych. Do pomocy włączyła się ludność z okolicznych wsi, szczególnie z Jednaczewa, Zawad, Szczepankowa i ludność żydowska. Ofiarnie pomocy udzielały kobiety: Adela Jarnuszkiewicz-Surawska, dr Peltynowa, Zofia Wnorowska, Jadwiga Szczęsna, Cecylia Ostrowska, Felicja Suchorzewska, Janina Cabertówna, Wanda Jakubowska, Maria Nowacka-Jakubowska, Wanda Hermanowska, Stanisława Chojnowska, Janina Głowińska, Hipolita Stypułkowska, Zofia Dębowska i wiele innych. Godna podkreślenia jest postawa łomżyńskiego biskupa Romualda Jałbrzykowskiego, który na wieść o zbliżających się bolszewikach do Łomży, z drogi na konferencję episkopatu zawrócił do Łomży. Stanął na czele Komitetu Obrony Łomży. Zakazał księżom opuszczania swoich placówek.
Obrona trwała 5 dni, od 28 lipca do 2 sierpnia 1920 r. Na skutek informacji o rozbiciu w Śniadowie baonu „4 Pomorskiego Pułku Piechoty” maszerującego na pomoc broniącej Łomży grupie ppłk. Andrzeja Kopy i zdobycia przez czerwonoarmistów Nowogrodu dowódca grupy nakazał w dniu 1 sierpnia 1920 r. o godz. 21-ej opuszczenie wschodnich fortów i przeniesienie obrony miasta i mostów na lewy brzeg Narwi. W nocy na pomoc przybyła 5 kompania 157 p. p. i „Lidzki Pułk Piechoty”. 2 i 3 kompania 101 p. p. obsadziła rzeczkę Łomżyczkę wraz z IV fortem, baon 157 p. p. V fort i folwark. Starą Łomżę bronił „Lidzki Pułk Piechoty”. 4-ta kompania karabinów maszynowych 101 p. p. broniła mostów na Narwi. W odwodzie grupy pozostała 1 kompania 101 p. p. i kompania techniczna tego pułku.
Dnia 2 sierpnia nieprzyjaciel zaatakował pozycje II i III baonu i 2 mosty. Do godziny 10-tej rano użyto wszystkie siły pozostające w odwodzie jako posiłki dla walczących. O godzinie 18-tej 5-ta kompania 157 p. p. pod naporem nieprzyjaciela opuściła V-ty fort i w popłochu uciekła aż do łomżyńskich koszar, nazywanych przez obrońców czerwonymi koszarami. Tutaj została zatrzymana przez dowódcę 101 p. p. i dowódcę 1 kompani tego pułku. Uciekinierzy porwani zostali budującym przykładem przez wymienionych dowódców do kontruderzenia. Odzyskali utracone pozycje. W przeciwnatarciu wzięła udział jedna kompanii batalionu 33 p. p. pod dowództwem kpt. Kaczyńskiego. O zmierzchu nastąpiła cisza, nieprzyjaciel poniósł duże straty, wycofał się na całej linii i zrezygnował z dalszych ataków.
Komentarze