Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 01:48
Reklama

Cud męstwa nad Narwią

Słów marszałka Józefa Piłsudskiego o "cudzie nad Narwią", bez którego nie byłoby "cudu nad Wisłą", nie zdołali potwierdzić historycy. Jeżeli nawet twórca niepodległej Polski nie nazwał tak bitwy o Łomżę na przełomie lipca i sierpnia 1920 roku, to i tak nie da się zaprzeczyć faktom: sowiecka armia zatrzymała się na kilka dni nad Narwią nie mogąc pokonać oporu zebranych na fortach w Piątnicy różnych formacji Wojska Polskiego, ochotników i cywilnych mieszkańców Łomży i Ziemi Łomżyńskiej. A marszałek otrzymał trochę czasu i skrzętnie go wykorzystał.
Cud męstwa nad Narwią

Autor: Patryk Korzeniecki/Twoja Historia

Opisy tamtych wydarzeń nie zajmują zbyt wiele miejsca w ogólnych  podręcznikach historii. Skorzystamy zatem z pracy nieodżałowanego Czesława Rybickiego, łomżyńskiego pasjonata historii i społecznika. Jest to fragment przygotowywanej przez niego przed śmiercią książki "Rozwój skautingu na Ziemi Łomżyńskiej. Skauci i harcerze łomżyńskiego okręgu Związku Harcerstwa Polskiego XIV A i B w walce o niepodległą Polskę w latach 1913-1920".        

Oto fragmenty książki (za portalem historialomzy.pl):

Na wieść o zagrożeniu ojczyzny łomżyńska młodzież spontanicznie zorganizowała zebranie w „Ogrodzie Ludowym” celem omówienia zbiorowego wstąpienia do wojska. Drugie zebranie odbyło się w gmachu gimnazjum. Wyłoniono komitet, który przyjmował zapisy ochotników. Nabór odbył się szybko, w 3 dni zgromadzono taką grupę, że można było odebrać zbiorową przysięgę. Odbyła się ona na placu Sienkiewicza przy kościele garnizonowym w obecności tłumnie zgromadzonych rodziców i znajomych. W gronie ochotników znaleźli się sędzia śledczy Leon Wajcht, sędzia hipoteczny Mikułowski, działacz „PPS” Boryszewski, działacz „Narodowej Demokracji” Roman Bielicki, nauczyciele szkół powszechnych: Kurpiewski, Butler, Szepietowski i Wiśniewski, młodzież szkolna ze starszych klas, młodzież rzemieślnicza i wiejska, seminarzyści oraz harcerze, których rozpoznać można było po krzyżach i lilijkach. Ochotnicy ci dali zaczątek późniejszej popularnej kompani ochotniczej 33 p. p.

Wyposażenie było słabe, jednemu brakowało ładownic, innym rzemienia do karabinu lub płaszcza. Wieczorem przy zapadającym zmroku cała kompania wymaszerowała na linie obronne, na forty. Wymarszowi towarzyszył drobny deszcz. Mijano cofające się tabory i żegnającą młodych żołnierzy ludność. Na szosie do Piątnicy słyszalne były już pojedyncze strzały karabinowe. Po dość długim przeciskaniu między wozami kompania przedostała się na forty.

33 p. p. broniący odcinka od Łomży do Osowca i Mikulińca otrzymał rozkaz wycofania się w kierunku na Wysokie Mazowieckie. Pułk rozkaz wykonał. Dnia 28 lipca 1920 r. obrona Łomży składała się tylko z baonu zapasowego 33 p. p. i ochotników. Tego dnia o godzinie 5-tej rano rozpoczął się silny ostrzał artyleryjski na I fort i przyczółek mostowy. Straty w ludziach i sprzęcie były niewielkie. W tym dniu odbył się pierwszy chrzest bojowy ochotniczej, 3 kompanii 33 p. p. Po godzinie 4 po południu nastąpił silny atak artyleryjski i karabinowy na pozycje obrońców, na forcie I. W szeregach obrońców, którzy nie mieli jakiegokolwiek doświadczenia bojowego, na sam widok dużej ilości atakującego wojska nieprzyjaciela powstało zamieszanie i przerażenie. O godzinie 7-mej I-szy fort został zajęty przez bolszewików. Ponowne opanowanie fortu było zasługą kompani ochotniczej, która dokonała decydującego o losach walki szturmu z brawurowym okrzykiem na ustach. Godna zauważenia jest też postawa dowódców kompanii polegająca na osobistym przykładzie.

Dnia 28 lipca 1920 r. na przedpolach Łomży, między Radziłowem, a Przytułami toczyła bój 1 kompania 101 p. p. wraz z przydzieloną do niej baterią artylerii polowej. Oddział ten wchodził w skład grupy ppłk Andrzeja Kopy a od 23 lipca bronił Osowca. Dnia 29 lipca o świcie dołączyła ona do obrońców we wschodnich fortach.



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama