Tak, jak wtedy, infomacja o ładunku wybuchowym nadeszła drogą mailową. Łukasz Czech z Ratusza po szczegóły odsyła do służb prowadzących akcję. Informuje tylo, że nastąpiła ewakuacja wszystkich pracowników Urzędu Miejskiego oraz interesantów, którzy akurat załatwiali sprawy w magistracie.
Nikt nie dyskutuje. Kolejne grupy pojawiają się w drzwiach Ratusza. Jest wśród nich zastępca prezydenta Andrzej Garlicki. Zgodnie z poleceniami mundurowych, wszyscy karnie wędrują na drugą stronę ulicy. Ale niedaleko. Tłumek zbiera się zaraz przy parkingu, kilkadziesiąt metrów od potencjalnego zagrożenia.
Jeden wóz strażacki blokuje wjazd od ulicy Giełczyńskiej, drugi od Rządowej. Strażacy i policjanci grzecznie, ale bardzo stanowczo kierują pojazdy na odchodzące od Rynku uliczki. Błyskawicznie reaguje komunikacja miejska. Autobusy przejeżdżające normalnie przed Ratuszem, tym razem kierowane są na ulicę Woziwodzką i dopiero dalej wracają na normalne trasy. Dowodzący strażakami – tak wskazuje napis na kamizelce – oficer mówi, że kierowanie akcją przejęli już policjanci i to od nich zależy udzielanie informacji.
Ruch w drzwiach Urzędu Miejskiego słabnie. Wszyscy już opuścili budynek. To czas dla policyjnych saperów. Pracują bardzo sprawnie. Jakieś 15 – 20 minut później na chodnik przed Ratuszem wracają przechodnie, ulicą przetaczają się pojazdy. Strażacy odjeżdżają.
Co się właściwie stało? Alarmy bombowe to w tych czasach może nie codzienność, ale jednak zjawisko znane i w Łomży, i w Paryżu. Zdecydowanie zbyt dobrze znane. Zwłaszcza w kontekście tego, co stało się w święta na Sri Lance. Dlatego łomżyńskie służby – po wnikliwej ocenie zagrożenia - zastosowały tym razem w Ratuszu bardziej rygorystyczną procedurę postępowania – włącznie z ewakuacją. A jeżeli sprawcę uda się znaleźć, może spędzić za kratkami nawet do 8 lat.
Na szczęście „trębacz” wygrywający w południe hejnał miasta z ratuszowej wieży nie został ewakuowany. Dźwięk trąbki rozlega się nad Łomżą akurat wtedy, gdy z Ratusza wychodzą ludzie w mundurach, a wracają tam do swoich obowiązków i spraw pracownicy oraz mieszkańcy. Żadnej bomby nie było.
Komentarze