- Najważniejszym wydarzeniem jest oczywiście koncert „Przyjaciele Pani Hani”, tym razem w niedzielę 10 listopada z udziałem znakomitej aktorki Katarzyny Żak. Po koncercie z pewnością przejdziemy na ulicę Farną, zaśpiewamy „My z Łomży...”, zostawimy kwiaty. Nasz warszawski oddział zadba, aby na grobie Hanki Bielickiej nie zabrakło symboli pamięci. Pamiętamy bowiem z całych sił – mówi Józef Babiel, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej.
O Hance Bielickiej w Łomży powiedziane zostało już prawie wszystko. Proponujemy zatem Państwu nieco inne spojrzenie – tekst Agnieszki L. Janas opublikowany na portalu damosfera.pl w ubiegłym roku, zdjęcia z Internetowego Polskiego Słownika Biograficznego oraz Filmoteki Narodowej, ale także filmowe materiały Telewizji Narew z Hanką Bielicka i o Hance Bielickiej.
„Hanka Bielicka – rodowita warszawianka z Łomży
W młodości była piękną kobietą. Niestety - poza mało rozpowszechnionymi zdjęciami – po jej urodzie nie pozostał ślad w historii. Dlaczego? Nie przeszła do legendy tak, jak np. urok Niny Andrycz, nie stała się inspiracją dla artystów. Powojenna, wspaniała, kariera estradowa i role komediowe skutecznie przyćmiły jej wielki talent dramatyczny. Tragedia życia? Skądże znowu!
Hanka Bielicka była artystką spełnioną zawodowo, kochaną przez publiczność, zamożną oraz otoczoną przyjaciółmi!
Zbigniew Korpolewski, aktor i prezenter, autor tekstów satyrycznych partner życiowy Ireny Santor, nigdy nie ukrywał swojego podziwu dla Hanki Bielickiej. Był jej nadwornym: dostarczycielem monologów, autorem dowcipów, producentem point, piorunochronem (w czasach, gdy dyrektorował Stołecznej Estradzie lub teatrowi „Syrena”) oraz przyjacielem. W swojej książce „Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu” opisał jej życie, poczucie humoru, sukcesy i wpadki. Nie ominął także jej przygód miłosnych: zakończonego rozwodem, a potem wielką przyjaźnią, małżeństwa z amantem Jerzym Duszyński, pełnego namiętności związku z tajemniczym aktorem, którego tożsamości nie chciał, czy nie mógł ujawnić. Opisał historię jej braku sympatii i rywalizację z Ireną Kwiatkowską i okrasił to paroma tłuściutkimi ploteczkami zza kulis. Zamieścił album fotograficzny zdjęć pokazujących młodą i piękną Hankę Bielicką. Przedstawił jej zamiłowanie do elegancji, podał adresy, gdzie się ubierała, imiona masażystek, czy kosmetyczek oraz historię jej sławnych kapeluszy. To się czyta, proszę Państwa, z prawdziwą radością!
Kapelusz częścią osobowości
Anna Weronika Bielicka poczuciem humoru wykazała się już w chwili narodzin. Rodzina uciekała przed wojną z rodzinnej Łomży. „Rodowita warszawianka z Łomży” (jak zwykła o sobie mawiać) przyszła zatem na świat 9 listopada 1915 roku w Połtawie na Ukrainie. Dalsza ucieczka wozem drabiniastym z noworodkiem u piersi była mało atrakcyjną opcją. Zatem ojciec Bielickiej zatrudnił się jako administrator majątku, a matka po połogu została garderobianą. Miała wielki gust oraz umiejętności pozwalające zaspokoić potrzeby zamożnej i eleganckiej pani dworu Kononowka koło Połtawy. Tak upłynęły 2 lata, po których rodzina wróciła do Łomży, gdzie dziadkowie Bielickiej posiadali kamienicę. To matka i babka, prawdziwe damy i wyrocznie mody w Łomży zadecydowały o jej stylu. Wpoiły zasady przedwojennej elegancji: zamiłowanie do czystości, porządku, stosowności i piękna. Jej strój, ale także maniery, wyróżniały się w szarych czasach komunizmu właśnie owymi cechami.
Ich kwintesencją były kapelusze.
„Stanowiły integralną część jej osobowości. Miała ich mnóstwo, dobierała starannie zarówno kolorystycznie, jak i stylistycznie do kostiumów estradowych i kostiumów codziennych. Celowo użyłem słowa kreacje, bo ubiór w stosunku do Pani Hani nie byłby właściwym określeniem. Bez kapelusza można ją było zobaczyć tylko w 3 miejscach: domu, garderobie teatralnej oraz szpitalu. Ile protestu wobec pauperyzacji peerelowskiej ulicy!”.
Komentarze