Na co dzień do akcji poszukiwawczych ratownicy z Grupy Ratowniczej Nadzieja wykorzystują samochód terenowy marki Land Rover. Jak przekonują sprawdza się w naprawdę wyjątkowo trudnych warunkach, ale zdarza się, że są dla niego rzeczy niemożliwe – nie jeździ i nie pływa po lodzie.
Jako pierwsza służba w Polsce Grupa Ratownicza Nadzieja miała okazję, w warunkach terenowych, zbliżonych do realnych poszukiwań osób zaginionych, zobaczyć i ocenić dostosowanie do potrzeb ratowniczych specjalistycznego pojazdu terenowego. Sherp to rosyjski wszędołaz, który według producenta pokona nawet najtrudniejsze warunki terenowe na świecie.
Ważnym elementem pojazdu są niskociśnieniowe, bezdętkowe opony o wymiarach 1600 х 600 х 25 mm, dzięki którym pojazd potrafi pokonać przeszkodę o wysokości 1 metra, a także pływać. Oprócz tego może holować przyczepę o masie do 2,4 tony. Posiada 58-litrowy zbiornik paliwa oraz 4-cylindrowy silnik Diesla Kubota V1505-t o mocy 44 KM. Jego moc przekazywana jest na wszystkie cztery koła, dzięki pięciobiegowej skrzyni biegów. Sherp nie posiada klasycznej przekładni kierowniczej, a skręcanie możliwe jest (podobnie jak w czołgach) poprzez oddzielną regulację prędkości każdego koła. Pojazd testowany był m.in. na Półwyspie Kolskim, syberyjskiej tajdze oraz na bagniskach Jugry. A jak poradził sobie w wyprawie, którą zafundowali mu ratownicy z „Nadziei”?
- Pojazd w trudnym terenie prowadzi się świetnie. Dotarliśmy nim do poszkodowanego, który znajdował się na niewielkiej wysepce, otoczonej wodą. Tam bezpiecznie przełożyliśmy go na deskę ortopedyczną, po czym ewakuowaliśmy na brzeg. Tam przekazaliśmy poszkodowanego zespołowi ratownictwa medycznego – tłumaczyMariusz Zera, ratownik z Grupy Ratowniczej Nadzieja. - Pojazd, który mieliśmy okazję przetestować posiadał wyposażenie w wersji podstawowej. Dlatego, by mógł spełniać swoją rolę w naszym zespole należałoby go odpowiednio przystosować: zrobić miejsce dla ratowników, na deskę ortopedyczną, sprzęt medyczny oraz wzbogacić o dodatkowe oświetlenie – dodaje Mariusz Zera.
Koszt takiego pojazdu, dostosowanego do potrzeb Grupy Ratowniczej Nadzieja, z pełnym wyposażeniem, to od 150 do 200 tysięcy dolarów, czyli około 500 tysięcy złotych.
Jak przekonuje Michał Zeliński, dystrybutor z Sherp Central Europe pojazd poradzi sobie doskonale w nawet najtrudniejszych warunkach; podczas powodzi, na terenie bagiennym czy skalistym. Nie ma problemu z poruszaniem się po zawalonych drzewach, a także miejscach, które dla innych pojazdów są po prostu niedostępne.
Komentarze