Tuż przed godziną 15:00 do Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łomży wpłynęło zgłoszenie o pożarze w hali magazynowej usytuowanej przy Al. Piłsudskiego, niedaleko Parku Handlowego. Miejsce wskazywały w całej Łomży chmury ciemnego dymu.
Na skrzyżowaniu naprzeciw przychodni Eskulap radiowóz.
- Proszę zejść z jezdni - robi groźną minę jeden z funkcjonariuszy.
- Ale mogę tam podejść bliżej?
- I tak pana pogonią....
Faktycznie pogonili (grzecznie), ale nie od razu.
Na dziedzińcu, gdzie mieści się kilka firm kilka wozów straży pożarnej, z komendy PSP w Łomży i ochotniczych z pobliskich jednostek. Dym wydobywa się z parterowego budynku w głębi. Świadkowie, których gromadka zgromadziła się w bezpiecznej odległości, mówią, że to jakiś warsztat. Mógł w nim ktoś być, ale raczej nie ucierpiał.
Akcja strażaków wygląda na skomplikowaną. Są na podnośniku, jeden czołga się po dachu do otworu, z którego zionie ciemny, ale nie śmierdzący dym. Pożarnicy są spokojni, profesjonalni, żadnej nerwowości. Systematycznie robią swoje. Nikt nie ma czasu rozmawiać z dziennikarzami. Na szczegóły przyjdzie zatem czas później.
Nerwowe sceny rozgrywają się za to wokół, na pobliskich ulicach. Wczesne popołudnie, to godziny szczytu w części Łomży, w której nie ma budynków mieszkalnych, ale za to wiele firm, w których właśnie kończy się praca. Policjanci zamknęli ważny fragment alei Piłsudskiego, zatem kolumny pojazdów rozlewają się na sąsiednie ulice. Ktoś chce skręcać, ktoś zawraca, klaksony wyją. Trudne chwile dla miasta.
Komentarze