Razem z nim wyzwań koncertu „Z życzeniami dla Pań” podjęli się muzycy łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego. Poprowadził ich tym razem gość z Białorusi, dyrygent Władimir Bormotow. Dyrektor Jan Miłosz Zarzycki tym razem „po cywilnemu”, czyli pod krawatem spędził koncert na widowni, choć musiał się w pewnym momencie wcielić w rolę... kwiaciarki.
Gwiazdą wieczoru był Zbigniew Zamachowski. Aktor, który zaczynał jako wokalista. Nagrodę na festiwalu polskiej piosenki w Opolu zdobył mając zaledwie 19 lat. Później wciągnął go także świat filmu, ale bardzo chętnie wraca do piosenki. W obu poniekąd rolach pojawił się na scenie w Łomży.
Jako wokalista zaprezentował nieśmiertelne piosenki duetu Przybora – Wasowski, np. „Bo we mnie jest seks” czy „Już kąpiesz się nie dla mnie”, Agnieszki Osieckiej - „Zielińska”, Bułata Okudżawy - „Za dzień mój ślub”, Piotra Bukartyka - „Kobiety, jak te kwiaty”, Jaromira Nohavicy – „Na stacji Jerzego z Podebrad”. W tym utworze Zbigniew Zamachowski grał na kilku instrumentach. Jako kompozytor zaproponował publiczności utwór do nieznanego wiersza Jeremiego Przybory.
Między kolejnymi songami aktor obficie obdarzony vis comica sypał anegdotami, z których bardzo przypadła do gustu publiczności opowieść o młodej wielbicielce, która na koniec serii komplementów powiedziała mu: Ale tak z bliska jest pan wyższy niż w rzeczywistości.
- Każdy taki wyjazd z mężem jest cudownym doświadczeniem. On jest wielkim artystą i za każdym razem słucham tego, jak pierwszy raz – mówiła Monika Zamachowska towarzysząca mężowi.
Wyśmienicie współpracowali z solistą oraz zagrali swoje utwory łomżyńscy filharmonicy pod dynamiczną batutą Władimira Bormotowa.
Ogromną atrakcją specjalnego koncertu stało się rozdawanie kwiatów obecnym na sali paniom. Kosze tulipanów przygotowała kwiaciarnia Edwarda Przybylaka, a wręczaniem zajęli się m.in. Zbigniew Zamachowski i Jan Miłosz Zarzycki z synem Mateuszem.
Komentarze