Prawdziwie zimowa aura, mróz szczypiący w nos i skostniałe dłonie. Wolontariusze jednak niczego się nie boją. 87 ludzi w różnym wieku zaopatrzonych w ciepłe czapki, owinięte wokół szyi szaliki, rękawiczki i ogromnie duże nadzieje, że siła i moc sprawcza tkwi w ich sercach. Bo bez tego, ani rusz. Gdyby można było ich zaangażowanie przedstawić w formie matematycznego równania wyglądałoby to następująco:
- Wielka Orkiestra wzbudzała we mnie wiele dobrych emocji już od najmłodszych lat. Gdy widziałam wolontariuszy z serduszkami chciałam być taka jak oni. Dobra, pełna miłości do drugiego człowieka i zapału do niesienia pomocy. Dopiero, kiedy wstąpiłam w szeregi 21 Drużyny Harcerskiej im. Ks. Kazimierza Lutosławskiego w Jedwabnem, miałam okazję poraz pierwszy zostać wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. I tak już od 10 lat gram razem z orkiestrą - mówi uśmiechnięta wolontariuszka Aldona Trzaska. - Za każdym razem idę kwestować z taką samą radością i energią. Każdego roku liczę na pobicie osobistego rekordu datków w puszce. Mam wrażenie, że to pozwala na więcej. Więcej uśmiechu, serdeczności, a przede wszystkim więcej własnej satysfakcji. Ponadto każdy grosz może być szansą na uratowanie czyjegoś zdrowia. Dlatego nie można wstydzić się wrzucić do puszki choćby grosika - wyjaśnia. - Jesteśmy niezmiernie wdzięczni za każdy datek. Pojawiamy się w różnych miejscowościach i na różnych ulicach po to, aby każdy miał szansę pomóc drugiemu człowiekowi. Mam 21 lat i nie wyobrażam sobie WOŚP, którego nie mogłabym wesprzeć jako wolontariuszka. Podczas 26. finału było bardzo zimno. Zmarzły mi niemal wszystkie części ciała. Jednak moje serce rozgrzane jest do czerwoności, bo wierzę, że warto pomagać – dodaje z pełnym przekonaniem Aldona.
Cel. Pal!
Dla wyrównywania szans w leczeniu noworodków, które przychodzą na świat w mniejszych, gorzej wyposażonych placówkach. Taki właśnie cel przyświecał 26. Finałowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dzięki pieniądzom, które zostaną zebrane w tym roku szpitale powiatowe, a dokładnie ich oddziały noworodkowe, wzbogacą się o nowoczesny sprzęt. Jest to niezmiernie ważne, z uwagi na to, że o dalszym losie dziecka decydują pierwsze godziny życia.
- W 26. finale skupiamy się na pozyskaniu wsparcia dla podstawowych oddziałów neonatologicznych. Wybór celu to każdego roku najtrudniejsza decyzja, jaką musi podjąć Zarząd naszej Fundacji. Przez cały czas napływają do nas sygnały i informacje o tym, jakie są braki w szpitalach, jakie dziedziny medycyny wymagają pilnej interwencji. Piszą do nas lekarze, personel medyczny, autorytety w świecie medycyny, ale często także pacjenci i rodzice dzieci leczonych w szpitalach - mówi Jurek Owsiak, Prezes Zarządu WOŚP. - Potrzeby są ogromne, a my, wybierając temat każdej zbiórki, musimy być pewni, że przy pomyślnym wyniku Finału uda nam się postawione cele zrealizować. A to nie jest łatwe – wszyscy zwłaszcza w ostatnich dniach widzimy, z jak wieloma bolączkami boryka się dziś cały system ochrony zdrowia w Polsce – dodaje.
Także łomżyński sztab dzielnie wspierał tegoroczną Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Licytacje karnetów, voucherów, koszulek i innych przedmiotów, a także koncerty i występy artystów, którzy zjechali do naszego miasta, by wspólnie grać dla tych najmłodszych. Na wszystkich czekały dyplomy superbohaterów. Bo jak przyznają organizatorzy, każdy, kto dołoży choćby najmniejszą cegiełkę jest bohaterem w ludzkiej skórze.
O ogromie największej w Polsce, znanej także w świecie akcji charytatywnej świadczy to, jak wiele różnych środowisk łaczy się, wspierając wspólny cel. W Łomży orkiestra uruchomiła instrumenty jeszcze na kilka dni przed finałem. Koncert w łomżyńskiej „Warce” czy pubie „Pod Ratuszem”, a także podwodne kwestowanie zorganizowane wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji okazały się idealnymi okazjami, by wypełniać po brzegi „serduszkowe” puszki.
- W Łomży, jak zwykle było głośno, radośnie i wesoło. Jak co roku mieszkańcy naszego miasta udowodnili, że mają ogromne serce do niesienia pomocy i można na nich liczyć. Bardzo chętnie włączali się w licytacje, a czerwone serduszka zalały wręcz Łomżę. Pomagam, bo widzimy efekty. Słuszny cel, słuszna sprawa. Każdy człowiek powinien reagować, gdy widzi potrzebujących. Wszystko mieści się w naszej głowie i w naszym sercu. Mamy potrzebę i pomagamy. Bez względu na, czy jest to Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, czy inna akcja charytatywna warto pomagać, a my gramy do końca świata i o jeden dzień dłużej – wyjaśnia pełna energii Monika Orłowska-Laskowska, szefowa łomżyńskiego sztabu WOŚP.
Nadzieja, która nie umiera
Jak, co roku finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie mógłby się obyć bez światełka wędrującego ku „niebieskim obłokom”. Równo o 20:00 wystrzeliły fajerwerki, niąsące w górę tysiące nadziei.
Choć 26. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dobiegł końca nadal istnieje możliwość wsparcia, poprzez licytację na aukcjach Allegro, przedmiotów wystawionych także przez łomżyński sztab. Dostępne aukcje znajdują się pod adresem internetowym: www.aukcje.wosp.org.pl/listing?sellerId=39129146.
W roku ubiegłym wolontariusze Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Łomży zebrali 84 113, 87 tys. złotych. Ze wstępnych informacji wynika, że w tym roku będzie to także ponad 80 tysięcy złotych. Jednak na oficjalne dane trzeba jeszcze chwilę zaczekać. Wciąż trwają licytacje i dokładne zliczanie. Niezależnie od tego możemy być z siebie dumni, bo przecież nie o rekordy chodzi, a o chęć niesienia pomocy i wzbicie się ponad podziałami, które pozwalają być razem i działać na rzecz drugiego człowieka.
- Marlena Siok | Narew.info
Komentarze