Niedługo przed południem spod głównej bramy rusza procesja, która prowadzi łomżyński biskup Janusz Stepnowski w asyście proboszcza parafii katedralnej księdza Mariana Mieczkowskiego, wielu innych kapłanów i braci zakonnych
Przy bramach nekropolii, która powstała w 1801 roku, witają wchodzących znane osoby z kwestarskimi puszkami. Są posłowie Bernadeta Krynicka i Lech Antoni Kołakowski, obok siebie zachęcają do datków wiceprzewodniczący Sejmiku Marek Olbryś z PiS i Jacek Piorunek z PO, przewodniczący łomżyńskiego samorządu Wiesław Grzymała, inni radni, Sławomir Zgrzywa ze służby ochrony zabytków, dyrektorzy szkół, dziennikarze, harcerze, a przede wszystkim ludzie z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej. To obecny wiceprezes Józef Babiel jako harcerz wspólnie z Wiktorem Grochowskim i innymi druhami wziął udział w 1984 roku po raz pierwszy w zbieraniu pieniędzy na ratowanie zabytków cmentarza.
Powstał na peryferiach miasta, zgodnie z rygorami stosowanymi przez władze pruskie. Teraz jest w centrum miasta świadectwem jego wielokulturowej przeszłości nagrobkami katolickich, ewangelickich i prawosławnych mieszkańców dawnej Łomży. Przeprowadzona wiele lat temu inwentaryzacja wykazała na cmentarzu ponad 500 obiektów zabytkowych: całych nagrobków, rzeźb, krzyży, ogrodzeń, kapliczek. Jak mówił Józef Babiel w wywiadzie dla Telewizji Narew, od początki kwest udało się uratować ponad 250 obiektów.
- Należy zauważyć. że ta praca ma charakter ciągły, ponieważ po latach musimy poddawać niektóre z tych dzieł ponownej renowacji - powiedział.
Tradycyjnie wpływy ze zbiórki posłużą po części do opłacenia prac wykonanych od ubiegłego roku, a po części na nowe zadania wskazane wspólnie przez TPZŁ, ekspertów ochrony zabytków. Będą wśród nich na pewno nagrobki osób i rodzin szczególnie związanych z wydarzeniami towarzyszącymi odzyskiwaniu niepodległości przez Polskę.
Kwesta na ratowanie zabytków łomżyńskiego cmentarza to w życiu miasta "instytucja" nie budząca żadnych kontrowersji i likwidująca podziały. Ramię w ramię stają przy bramach przedstawiciele bardzo wielu środowisk. W tym roku było około 100 kwestarzy. Prosili o pieniądze od rana do zmroku.
- Ratujemy, ratujemy... - nawołuje poseł Lech Antoni Kołakowski. Nie musi wcale nic więcej tłumaczyć. Dzięki pomocy Piotra Modzelewskiego radzi sobie znakomicie z podziękowaniami, naklejaniem specjalnych znaczków "Kwesty 2017" i jeszcze rozmowami. Trochę o polityce, trochę o wszelkich innych ważnych sprawach.
Kilka kroków obok zastępca prezydenta Łomży Agnieszka Muzyk ma równie wiele miłych chwilach. Najbardziej tych z dziećmi, kiedy np. do kwestarskiej puszki wrzucają datki trzej mali sportowcy pod opieką mamy i taty.
Wszyscy kwestarze mieli tego dnia pełne ręce roboty. Już po zmroku prezes TPZŁ Zygmunt Zdanowicz ogłosił, że kwesta przyniosła ponad 37,5 tysiąca złotych. To nie rekord w historii zbiórek, ale wynik lepszy niż w ubiegłym roku. A będzie jeszcze trochę (albo znacznie ) lepszy, bo dojdzie kwota z przeliczenia obcych walut (niewielka) oraz efekt (nieznany jeszcze) zbiórki do skarbon czekających na ofiarność w Dniu Zadusznym.
Komentarze