Polityków jednak nie zabrakło w łomżyńskim Ratuszu w takiej chwili. Najbardziej rozpromieniony był Lech „Via” Kołakowski. Przydomek nadał mu kiedyś minister Andrzej Adamczyk w uznaniu uporu i konsekwencji w dwunastoletnich zabiegach o budowę ekspresowej drogi Via Baltica przez Łomżę.
- Cieszę się, że Via Baltica przemienia się w rzeczywistość – mówił uśmiechnięty łomżyński parlamentarzysta.
Było to rzeczywiście jedno z ważniejszych zdarzeń dotyczących ekspresowej trasy S61 z centrum Polski w kierunku krajów nadbałtyckich, co podkreślił prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski. Minister Andrzej Adamczyk, jego zastępca Marek Chodkiewicz, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Krzysztof Kondraciuk, szef białostockiego oddziału GDDKiA Wojciech Borzuchowski ze współpracownikami, posłowie Bernadeta Krynicka, Lech Antoni Kołakowski, Kazimierz Gwiazdowski, prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski i jego zastępca Andrzej Garlicki, burmistrz Kolna Andrzej Duda – takiego zlotu znanych postaci życia publicznego kraju i regionu dawno nie było
Powodem było podpisanie umów dotyczących budowy dwóch pierwszych odcinków Via Baltica pomiędzy Ostrowią Mazowiecką a Szczuczynem. W lutym tego roku GDDKiA ogłosiła dwa przetargi na fragmenty nr 5 i 6, czyli od obwodnicy Szczuczyna do Stawisk oraz od Stawisk do węzła „Kolno”, który znajdzie się w okolicach Kisielnicy. To łącznie 34 kilometry. Drogowa dyrekcja przewidywała, że koszt tej inwestycji może sięgać 900 milionów złotych. Z przetargu wyszło jednak, że powinno wystarczyć około 630 mln.
Umowy „rodzące odpowiedzialność” podpisali dyrektor Wojciech Borzuchowski i jego zastępca Maciej Gorysz, a z drugiej strony przedstawiciele firm; Strabag – Jerzy Wacławczyk i Waldemar Wójcik oraz Budimex – Dariusz Blocher. Powaga chwili i wielkość kwot zapisanych w dokumentach nie odebrała uczestnikom dobrego humoru. Na uwagę wiceministra Marka Chodkiewicza, że kontrakty oznaczają nie tylko wielką odpowiedzialność, ale i dobry zarobek, jeden z drogowców odparł, że „to się okaże na końcu”.
Praktyka tak wielkich inwestycji pokazuje bowiem, że wszystkiego przewidzieć i wkalkulować w koszty się nie da. Obaj wykonawcy fragmentów ekspresowej S61 mają teraz po 31 miesięcy (z wyłączeniem okresów zimowych) na przygotowanie projektów, uzyskanie stosownych pozwoleń oraz budowę dwujezdniowej drogi.
- Życzę żeby nie spotkały was zawirowania pogodowe, ani żadne inne – mówił minister Andrzej Adamczyk.
Jeżeli życzenie się spełni to – jak powiedział dyrektor Krzysztof Kondraciuk – nie tylko tymi dwoma odcinkami, ale całą Via Baltica od Warszawy do Szczuczyna (od Szczuczyna do obwodnicy Augustowa inwestycję prowadzi oddział GDDKiA w Olsztynie i tam prace są mniej zaawansowane) będzie można pojechać pod koniec 2020 roku.
- Politycy to już zrobili swoje. Pojawią się jeszcze dwa razy: na wbijaniu pierwszej łopaty na placu budowy, a potem na przecinaniu wstęgi. Teraz sprawy biorą w swoje ręce inżynierowie, operatorzy maszyn, budowlańcy – mówił uśmiechnięty minister Andrzej Adamczyk.
Komentarze