Jako osoby o wrażliwym sercu zainteresowały się niepokojącymi dźwiękami i ze zgrozą zobaczyły, że na szczycie wysokiego drzewa woła o ratunek mały czarno-bialy koteczek. Natychmiast zadzwoniły na 998. Dyspozytor z powagą przyjął zgłoszenie i po kilku minutach w umówione miejsce podjechał wóz strażacki.
Panowie szybko i fachowo zdjęli nieboraka ze szczytu drzewa. Przerażone stworzonko z całą ufnością wtuliło się w strażacki uniform.
Łomżyńscy strażacy po raz kolejny udowodnili swoją wierność przysiędze ratowania życia - nawet tego maleńkiego, ubranego w zmoknięte, kocie futerko.
Losem kociaka zainteresowała się Lidia Ciborowska, która natychmiast zapewniła zwierzęciu tymczasowe schronienie i opiekę weterynaryjną. Franuś, bo tak właśnie został nazwany maluch, doskonale czuje się wśród innych 13 kotów.
- Franuś jest już cały i zdrowy. Pozostałe moje koty go zaakceptowały. Myślę, że mógł mieć właściciela, bo jest czysty i ufny. Ładnie się bawi i je. Może dzięki pomocy medialnej znajdzie swojego pierwszego właściciela. Marzena i Sandra Sarnacka wykazały się dużą empatią. Na uznanie zasługuje także łomżyńska straż pożarna. za natychmiastową i skuteczną pomoc. Nasza straż jak zwykle niezawodna- mówi wzruszona Lidia Ciborowska.
- Joanna Osińska | Narew.info
Komentarze