Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 19:12
Reklama

Łomża. MasterChef wśród rozmaitości [FOTO]

Tym razem nikt nie oddał fartucha. Wszystkie dania okazały się godne MasterChefa, a Stary Rynek nie stanął w płomieniach. Kto uratował sytuację?

Diana Volokhova, finalistka 2 edycji najpopularniejszego programu kulinarnego w sercu miasta pokazywała najmłodszym jak przygotować pyszną pizze.  Uczestniczka MasterChefa podczas jarmarku rozmaitości poprowadziła kreatywne warsztaty kulinarne.

-Ja tylko przywiozłam składniki i pokazałam co z nimi zrobić. Dzieci same rozwałkowują dłońmi ciasto i dodają składniki, które lubią. Młodzi łomżyniacy są najlepszymi kucharzami. Wdzięcznymi i kreatywnymi. Najbardziej aktywne są najmłodsze. Z zaciekawieniem przyglądają się pracy w kuchni i od razu się angażują, co widać. Mąka jest wszędzie: na twarzy, rękach i nawet włosach. Najbardziej cenię w dzieciach to, że jeśli już coś przygotują, potrafią bez żadnych barier okazać swoje emocje. Są także bardzo szczere, jeśli im nie smakuje to po prostu to mówią - przyznaje Diana Volokhova.

Zdaniem finalistki MasterChefa kulinarny świat to nie tylko gotowanie, ale także zabawa oraz rozwijanie kreatywności. Dzięki temu dzieci mogą poznawać świat poprzez smaki. Dlatego jak twierdzi Diana Volokhova  w domu warto angażować najmłodszych do wspólnego gotowania, dać możliwość przygotowania czegoś własnymi rękami i po prostu pozwolić im się ubrudzić.

- Bardzo fajnie się bawię gotując. Robię to pierwszy raz, ale od teraz będę coraz częściej gotowała.  Do mojej pizzy dodałam pomidorki i serek. Wyszło przepysznie – nie kryje zadowolenia Natalka, uczestniczka kreatywnych warsztatów kulinarnych.

Kiedy najmłodsi pałaszowali w „polowej” kuchni na Starym Rynku dorośli mogli przechadzać się wśród stoisk z „różnymi różnościami” rozstawionymi na ul. Długiej. Dla każdego znalazło się coś miłego. Począwszy od sztuki w postaci prac artystów i rzemieślników, a skończywszy na naturalnych wyrobach: wędlinach, drożdżowych babach czy serach. 

- Udało mi się upolować pyszną, swojską wędlinę, ale nadal się rozglądam, by coś jeszcze schwytać. Za każdym razem przychodzę na jarmark, bo cenię naturalne produkty, a co ważniejsze lubię ten unikalny klimat - twierdzi Pani Wiesława, rodowita łomżynianka.

-Marlena Siok | narew.info



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama